wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 11 Niall Horan

Po dwóch strasznych godzinach film się skończył. Wyszliśmy z sali.
-Podobało ci się?-Zapytał.
-Tak.-Uśmiechnęłam się.
-To gdzie teraz?
-Ty wymyśl.
-Może jakieś hamburgery?
-Spoko, chodźmy.
Tak też zrobiliśmy. Po chwili usiedliśmy w fastfood'dzie. Zamówiliśmy dwa hamburgery i colę.
-Mogę cię o coś spytać?
-Jasne wal.-Odparłam.
-Dlaczego wzięłaś te tabletki?
Zrobiło mi się trochę smutno.
-Jeśli chcesz nie odpowiadaj.
-Może później ci powiem.
-Spoko.-cały czas się na mnie patrzał.
Kelnerka pyniosła zmówienie. Zjedliśmy i wyszliśmy na spacer po parku.
-To powiesz mi co się stało?
-Oh..okey..-Dlaczego on się tak martwi? Co go to obchodzi? A no tak zakochał się we mnie.-Zrobiłam to dlatego, że...moja mama napisała mi w e-mail'u, że nie wracają już tutaj i zostawiają mnie.
Niall zrobił duże oczy.
-Ale, że...co?? Twoi rodzice zostawili cię na pastwę losu?
-Tak, jedynie przysyłają mi kasę.
-Przynajmniej to. My z Harrym się tobą zajmniemy.
-Nie chcę żebyście...
-Ale my chcemy.-Uśmiechnął się.
Chwilę szliśmy w ciszy.
-Sar?
-Tak??-Zapytałam.
-Mam wogóle u ciebie jakieś szansę?
Co ja mam mu odpowiedzieć? Prawdę?
-A jak myślisz?
-Że nie.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Bo ani razu się na mnie nie popatrzałaś, ani nie uśmiechnęłaś, a poza tym wiem, że wolisz Harrego.
-Po pierwsze patrzenie na kogoś to nie oznaka miłości, uśmiechanie też nie, a po drugie Hazza to tylko mój przyjaciel. Po trzecie masz u mnie jakieś szanse.
-Serio?-Zdziwił się.-W takim razie..
O nie to ten moment, który ostatnim razem przeżyłam w gimnazjum. Stanął i odwrucił mnie do niego.
-Zostaniesz moim kochaniem?
O Jezu, poczułam motyle w brzuchu. Kocham go? Tak czy nie, tak czy nie? Podjęłam chyba słuszną decyzję.
- Zostanę twoim kochaniem.-Uśmiechnęłam się, a on uniusł ręką moją głowę do góry i popatrzał mi w oczy.
-Dziękuję...kochanie.-Uśmiechnął się i przybliżył do mnie.
Kolejny krok? Pocałunek? Tak dawno chciałam dotknąć jego ust swoimi. Połączył je. Całując mnie uśmiechnął się i złapał mnie w talii. Odczepił się.
-Wiesz..bo ja muszę... Ci coś wyznać..
-O co chodzi?-zdziwiłam się.
-Bo w tedy w moim domu i twoim kiedy wchodziłaś po schodach patrzałem się na twój tyłek.
Zaśmiałam się.
-Wybaczam ci. A teraz chodźmy bo jest już ciemno i zimno.
-Chcesz bluzę?
-Nie musisz mi...-nie dokończyłam, a on już założył swoją bluzę na moje ramiona i chwycił mnie za rękę.
Odprowadził mnie do domu i poszedł.
*Następny dzień*
Wstałam rano, umyłam się i ubrałam w to. Po chwili dostałam SMS'a.
Od Niall.
"Hej. Wstało już moje kochanie? xx"
Do Niall.
"Hej, już dawno, co robisz? :*"
Od Niall.
"Leżę i myślę o tobie. :)"
Do Niall.
"Haha ja o tobie też. Idę dzisiaj na wyścigi."
Wiedziałam, że się wkurwi. Hahahah chciałam go tym zdenerwować, ale mówiłam prawdę. Dawno już nie wygrałam niczego. Trzeba to zmienić.
Od Niall.
"Nie, nie pozwalam ci. Nie chcę żbyś znów wylądowała w szpitalu. Masz zostać w domu, inaczej ja cię przywiąże do stołka."
Śmieszny jest. I tak nie zamieżam zostać w domu.
Do Niall.
"Nie jestem małym dzieckiem. Idę."
Od Niall.
" Okey, nie mów później, że nie ostrzegałem. (FOCH) "
Zachowuje się jak małe dziecko.
~*~
Stałam już na lini startu, gdy nagle poczułam dziwne uczucie-strach. Dlaczego? Przecież nigdy się nie bałam. Czy to dlatego, że mam dla kogo żyć? Nie wiem co mam już robić. Może... Z myślenia wyrwał mnie dźwięk SMS'a.
Od Niall.
"Powodzenia. :("
Nie, nie powinnam startować. Jadę stąd. I tak też zrobiłam. Wszyscy chyba się zdziwili. Chciałam jechać do domu Niall'a ale nie wiedziałam gdze on wogóle mieszka. Stanęłam na poboczu gdzieś koło lasu. Napisałam do niego.
Do Niall.
"Gdzie jesteś?"
Od Niall.
"W domu. Gdzie mógłbym być? Napewno nie na żadnej imprezie."
Do Niall.
"Musisz być taki zły?"
Od Niall.
"Nie powinnaś być na wyścigu??"
Do Niall.
"Zrezygnowałam."
Od Niall.
"Jesteś w domu?"
Do Niall.
"Nie, siedzę w zimnym aucie na jakimś poboczu. Chciałam do cb przyjechać, ale się zgubiłam."
*Muzyka*
Odebrałam.
-Nie mogłaś powiedzieć żebym przyjechał po ciebie?
-Chciałam sama przyjechać.
-To chociaż zapytać gdzie mieszkam.
-To miała być niespodzianka.
-Okey, to którędy jechałaś?
Opowiedziałam mu jaką drogę przebyłam.
-Okey. Nie wychodź z auta i zamknij je bo tam jest niebezpiecznie. Mówię serio.
-Taa jasne. Przyjeżdżaj.
Rozłączyłam się, po czym włączyłam muzykę i zamknęłam samochód. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam.  Obudziło mnie ciepło na moich ustach. Otwarłam oczy. To Niall.
-Cześć kochanie.-Uśmiechnął się.-Usnęło ci się.
-Byłam zmęczona. Co tak długo?
-Przepraszam, musiałem jeszcze zatankować. Nie gniewasz się?
-Nie, ale zimno mi.
-Dasz radę prowadzić, bo jak nie to jutro przyjedziemy po twojego Mustanga.
-Nie dam rady.
-Okey chodź.-Horan podniósł mnie, zamknął dzwi i położył na tylnych siedzeniach swojego samochodu przykrywając kocem.
-Dziękuję.-Usmiechnęłam się do niego.
-Dla ciebie wszystko kotku.-Pocałował mnie w policzek i usiadł na miejscu kierowcy. Ruszył.
Ja szybko zasnęłam.
*Następny dzień*
Obudziłam się w miękkim, wygodnym łóżku. Pachniał tak, tak....Niallem. Kiedy wstałam zauważyłam, że jestem w samych majtkach i zadużej koszulce. Zeszłam na dół. Weszłam do salonu. Na kanapie słodko spał blondyn. Biedak. Poszłam do kuchni, otwarłam lodówkę i....no właśnie co i? On nic tam prawie nie miał oprócz sera, masła i kechup'u. Już wiem zrobię toast'y. Po chwili wstał niebieskooki. Podszedł do mnie, przytulił, objał w talii i pocałował. Czułam się przy nim bezpiecznie. Byłam w końcu kochana, moja największe marzenie się spełniło.
-Ja chciałem zrobić ci śniadanie.
-Za późno.-Usmiechnęłam się.
Chciałam wyciągnąć toast'a z tostera, ale oczywiście opażyłam się przy tym.
-Ałłłłłłłłłłłłł!!!!-Zawyłam.
-Co się stało?
-Opażyłam się. Shhh....
-Daj pod zimną wodę.
Pociągnął mnie za nadgarstek do kranu i opłukał mój palec zimną wodą.
-Shh...
-Czekaj, trzymaj tak ja pujdę po apteczkę.-Pobiegł. Po chwili szybko przyszedł z bandażem.-Daj mi rękę.
Zrobiłam co kazał. Obandażował mój palec.
-Dziękuję.-Powiesiłam się mu na karku i przytuliłam.
-Nie ma za co. Od tego jestem.-Wziął mnie na ręce, a ja oplotłam moje nogi wokół jego talii i pocałowałam go namiętnie.
Zjechał rękami na moją pupę. Nie przeszkadzało mi to. Kochałam jego dotyk. Odkleił się.
-Jesteś taka piękna. Tylko mogła byś zgrubnąć.
-Przestań, ja nie chce grubnąć. Jestem wystarczająco otyła.
-No nie wiem. Ważyć 30 kilo przy 160cm?
Z oczu poleciały mi łzy. Nie lubię jak ktoś mówi co jest dla mnie dobre a co nie. Ale może miał rację.
-Sar ty masz anoreksję.
-Przestań!!
-Nie, nie przestanę. Po prostu chcę ci pomódz-Posadził mnie na blacie.
-Mnie już nie idzie pomódz.-Kolejne łzy.
-Jak tak będziesz sobie wmawiać to nigdy z tego nie wyjdziesz.


Dziś next wyjątkowo krótki, ale następny za to będzie długi. Proszę komentujcie. To może być nawet mała kropka.
(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dzięki <3

4 komentarze:

  1. Jeej !!!! Wreszcie dodałaś :* Piękny jak zawsze :> Już czekam na next ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem trochę się to ciągło, ale dałam radę. (DUŻO NAUKI) Za nie długo next. <3 <3

      Usuń
  2. Super jestem ciekawa co dalej i już czekam na next :))))

    OdpowiedzUsuń