niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 10 Niall Horan

Zdziwiło mnie jego zachowanie.
*Cztery dni później, Wigilia*
Obudziłam się o 8.00. Było mi strasznie nudno. Po chwili do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry! Jak się spało?
-Dzień dobry! Dobrze.
-Mam dla pani dobrą wiadomość.
-Tak, a jaką?
-Wychodzi dziś pani ze szpitala.
-To fantastycznie.-Uśmiechnęłam się.
-Odbierze panią ktoś?
-Tak zaraz zadzwonię po kolegę.
-A ja tylko napiszę wypis i przyniosę pani.
-Dobrze i dziękuję.
Uśmiechną się  do mnie i wyszedł. Od razu chwyciłam telefon i wybrałam numer do Harrego.
Odebrał.
-Hej, jak się czujesz?
-Hej, wspaniale. Dziś wychodzę ze szpitala.
-Przyjedziemy po ciebie.
-Okey, a powiedz mi tylko co u Niall'a? Bo ostatnio tu nie był u mnie.
-Pyta się o ciebie cały czas.
-Serio?
-Tak. Widzę, że wkońcu znalazłaś sobie kogoś?-Nie musiałam go widzieć żeby wiedzieć że uśmiechnął się do słuchawki.
-Muszę ci się przyznać, że coś do niego czuję, ale już nie pamiętam jak jest to czuć tak w pełni.
-Wiem księżniczko. A teraz się pakuj, zaraz będziemy, albo Niall będzie.-To ostatnie zdanie powiedział ciszej.
-Co, co, co?
-Nie nic pakuj się. Do zobaczenia.
-Hej.
Zrobiłam co kazał, a doktor po chwili przyniósł wypis i zjechałam windą na dół. Przed budynkiem stał...Horan opierając się o swoje auto. Podeszłam do niego.
-Hej, gdzie Hazza?
-W swoim domu coś szykuję na Wigilię z rodzicami.
-A no tak to dzisiaj.-Zesmutniałam ponieważ nie miałam z kim spędzić tego dnia.
Wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu moją torbę, wpakował ją do bagarznika, otwarł mi drzwi, weszłam do samochodu, a następnie zamknął. Po chwili on też już siedział.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. Dzięki.
Blondyn włączył ogrzewanie i uśmiechnął się do mnie.
-Co się tak szczerzysz?
-Przepraszam za te słowa które wypowiadałem kiedy "spałaś".-Znów zrobił się czerwony.
-Nie musisz mnie przepraszać.
-Co to znaczy?
-Że było to bardzo miłe.
Uśmiechnął się do mnie, a po chwili zdzwonił mu telefon. Staną na poboczu i odebrał.
-Hej....Okey...Na autostradzie...Tak za 30 minut....Okey...Spoko....Na 100% się zgodzi... Okey napiszę ci SMS'a...No, no...Pa..-Mówił do telefonu.
-Kto to?
-Harry.
-A co chciał?
-Zaprasza nas na Wigilię do jego domu i pyta się czy przyjedziemy.
-Jedziesz?
-A ty?
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. 1:0 dla mnie.
-Oh...Ja raczej jadę. A ty?
-Chyba tak, zawieziesz mnie?
-Jasne.
Dojechaliśmy do mojego domu. Weszliśmy.
-Pujdę się przemyć, ubrać i odstawić torbę, a ty możesz sobie coś zjeść, albo załącz sobie telewizor. Czuj się jak u siebie.
-Spoko.
Poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam czarne nakolanówki i szarą tunikę do połowy ud, a włosy rozpuściłam i pofalowałam.
Po 20 minutach przygotowań zeszłam na dół.
-Jestem gotowa.
Niall wstał i zaniemówił.
-Co ci?
-Nie nic. Ładnie ci.
-Dzięki.-Zrobiłam się czerwona.
Ubraliśmy buty, ja czarne szpilki, niebieskooki miał na sobie trampki, brązowe rurki i białą koszulkę.
Wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu Niall'a.
-Kurde nie mam dla nich żadnego prezentu.
-Harry powiedział, że nie musisz mieć. To chyba logiczne, że dopiero wyszłaś ze szpitala.
-A ty masz?
-Mam. Dla wszystkich. Mamie od Harrego kupiłem kolczyki, dodam, ze on to wszystko wymyślał, jego tacie krawat jemu jakiś zegarek, a tobie nie powiem co kupiłem.
-Masz dla mnie prezent?
-Tak, to dziwne?
-Dla mnie trochę tak.
Uśmiechnął się do mnie.
Po 10 minutach byliśmy pod domem Styles'a. Jego rodzice znali mnie od dawna. Wysiedliśmy.
Horan zaczął wypakowywać z bagarznika małe paczuszki, ale po chwili wyciągnął jedną wielką.
-Pomóc ci?-Zapytałam.
-Nie, poradzę sobie.
-Jak chcesz.
Podeszliśmy do drzwi i zapukaliśmy. Otworzyła nam mama Harolda. Popatrzała na mnie od dołu do góry.
-Ale ty wyrosłaś. Długie nogi, ładniutka i chuda. Ideał dziewczyny.
-Dzień dobry!-Uśmiechnęłam się.
-Wchodźcie.
Zrobiliśmy to. W kuchni przyżądzał coś Harry, a ojciec i jego siostra Gemma ubierali choinkę. Przywitałam się z nimi. Podeszłam do mojego przyjaciela od tyłu kiedy mieszał coś w garnku i przytuliłam się do niego.
-Hej kucharzu,
-Hej, już przyjechaliście?
-Tak.-Stanęłam obok niego.-Pomóc ci?
-Nie, ty odpoczywaj.
-Oh..okey.-Wkużało mnie to pomału.
*Po 16.00*
Usiedliśmy do stołu. Ja koło Gemmy, Niall na przeciwko mnie, Harry koło niego, a rodzice Styles'a także na przeciwko siebie. Było tam pełno potraw. Najpierw podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy życzenia. Natepnie zjedliśmy potrawy i deser. Byliśmy pełni. Po chwili Gemma  i  Harold dawali wszystkim prezenty.  Ja dostałam dwa. Jeden od mojego przyjaciela, a drugi od wielbiciela (Niall'a). Wszyscy je odpakowali.
-Sar teraz twoja kolej.-Powiedziała siostra Stylesa.
-Ja postanowiłam,  że otworze je w domu.
-Okey, nikt cię nie będzie zmuszał.
Siedzieliśmy chyba w takim świątecznym nastroju i gadaliśmy do 23.00.
-Ja niestety muszę się już zbierać. -Powiedziałam.
-Odwieść cię?
-Nie, nie będę ci robić problemu.
-Ale nie robisz.-Powiedział Niall.
-Oh...to spoko.-Uśmiechnęłam się.
Ubrałam buty i pożegnałam się ze wszystkimi i wyszliśmy.  Wsiedliśmy i ruszyliśmy.
-Myślę, ze prezent ci się spodoba.
Zaczęłam go odpakowywać.
-Co robisz?
-To co widzisz.
Otwarłam. W środku był pluszowy miś na nim naszyjnik i koperta, a w niej list.
-Proszę przeczytaj go jak będziesz w domu.
-Dlaczego?
-Po prostu.
-Nie, przeczytam go teraz.
Zaczęłam czytać rękodzieło w myślach:
                                                                              Sar!!!
                      Mówiłem Ci to codziennie kiedy byłaś w szpitalu, teraz też chcę to wyznać. 
                          Kiedy pierwszy raz ujrzałem Cię na tej imprezie u Harrego zakochał-
                      -em się w tobie. Nie wiem czy ty też obdażasz mnie tym uczuciem, ale 
                      chciałbym kiedyś być z tobą w poważnym związku. Jesteś piękna. Ku-
                     -piłem tego misia gdybyś jednak nie chciała być ze mną. Wtedy przy-
                     -pomniał by Ci o mnie, a naszyjnik z brylantem to oznaka miłości do
                     Ciebie. Jeszcze raz kocham Cię. Umówisz się ze mną?
                                                                                                      Niall <3
Zszokowało mnie jego wyznanie. Zapytał też czy się z nim umówię i powiedział, że chciałby ze mną być. Dla mnie to było dziwne ponieważ dawno nikt mi tego nie powiedział.
       Niall zaparkował na poboczu. Zgasił silnik i zapytał:
-I co?
-Jestem zszokowana, bo...
-Wiedziałem, pewnie nie czujesz tego do mnie co ja do ciebie.
-Możesz dać mi dokończyć zdanie?
-Tak, przepraszam.
-Jestem zaskoczona, bo dawno nikt nie powiedział mi tak miłej rzeczy.
-Serio?
-Tak.
-To jak umówisz się ze mną?
-Tak.-Odważyłam się powiedzieć to słowo.
-Dzięki.-Uśmiechnął się do mnie i ruszył.
Podwiózł mnie pod dom. Wysiadł i otworzył mi drzwi.
-Dzięki.-Wysiadłam.-To do zobaczenia.
-Czekaj.-Chwycił mnie za rękę.-Dzięki, że mnie nie wyśmiałaś.
-Dlaczego miałabym cię wyśmiać?
-Niektóre dziewczyny takie są.
-Ale ja do nich nie należę jak widac.
-Przepraszam nie chciałem cię urazić.-Pocałował mnie w policzek.
-Ja muszę już iść.
-Zadzwonię do ciebie.- Uśmiechnął się do mnie bo widział mnie zszokowaną.
-Okey.-Weszłam do domu.
Umyłam się, przebrałam i położyłam. Cały czas myślałam o Horanie. Po chwili dostałam SMS'a.
Od Niall:
"Miłych snów kochanie."
Do Niall:
"Jeszcze nie jestem twoim kochaniem. :)"
Od Niall:
"Jeszcze. :) <3"
Do Niall:
"Jeszcze.:) :3"
Nie ukrywam, że chciałabym zostać jego kochaniem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*Nastepny dzień*
Wstałam szczęśliwa o 11.00. Tak późno? Co się ze mną dzieje? Widocznie zmieniłam się przez to wystko. Z myślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół, otworzyłam zaspana drzwi. Niall? Co on tu robi?
-Hej co cię tu przywiało?
-Hej. Chciałem się zapytać czy masz dzisiaj czas?
-Tak. Wejdź.-Zrobił co kazałam.
-Fajny masz ten tatuaż.-Nawet zapomniałam, że mam na sobie tylko majtki i o rozmiar większą buzkę.
Zasłoniłam się.
-Nie musisz się mnie wstydzić. Jesteś ładna.-Uśmiechnął się i usiadł na stołku w kuchni.
Zrobiłam się czerwona. Pokazał mi żebym do niego podeszła. Zrobiłam to. Nie wiedziałam co chce zrobić.
-To gdzie idziemy?-Wziął mnie za ręce i postawił tak, że byłam pomiędzy jego nogami.Patrzałam na niego z góry. Usmiechnęłam się.
-Co się tak szczerzysz?
-A co nie mogę?
-Oczywiście, że możesz. To gdzie chcesz jechać?
- Hymm...Kino?
-Ale horror.
-No...
-No...?
-Dobrze.                        
Uśmiechnął się cały czas trzymając mnie za ręce. Zauważyłam, że ma piękne niebieskie oczy. Cały czas w nie patrzyłam, aż w końcu się obudziłam.
-To ja pujdę się ubrać.
-Czekam.
Znów wiedziałam, że patrzy mi się na tyłek jak wtedy kiedy byłam w jego domu.
-Znowu to robisz.
-Ale co? Ja tylko siedzę.
-Patrzysz mi się na tyłek.
-Nie prawda.
-Prawda i się ze mną nie kłuć.
Zrobił smutną minę, a ja weszłam na górę i przebrałam się w to. Zeszłam na dół.
-Już.-Weszłam do kuchni.
-No naresz...
-Chciałeś coś powiedzieć?
-Pięknie wyglądasz.
-Nie przesadzaj, to zwykłe ubrani.
-Ale ja nie mówię o ubraniach, mówię o tobie.
Usmiechnęłam się.
-Idziemy?
-Tak, chodźmy.
Wyszliśmy.
Po 20 minutach byliśmy w kinie. Uwilbiałam z nim chodzić do kina. Po chwili weszlismy do sali. Film się zaczął. W niektórych momentach był przerażający. W pewnej chwili Niall złapał mnie za rękę, a ja odwruciłam głowę w jego stronę. Byłam zszokowana.
-Coś się stało?
-Nie, nic..


(CZYTASZ=KOMENTUJESZ) <3
Dzięki <3



środa, 26 listopada 2014

Rozdział 9 Niall Horan

*Następny dzień*
Wstałam o 09:00 i poszłam na dół w długiej koszulce i majtkach. W kuchni był już Harry czekający na mnie ze śniadaniem.
-Hej-Powiedziałam ziewając.
-Hej widzę, że księżniczka się nie wyspała.
-Trochę. Co wczoraj powiedziałeś Niallowi?
-Prawdę.
-Coo?
-Tak, ale powiedział, że cię rozumie i nie gniewa się na ciebie.-Uśmiechnął się do mnie.
-Serio?
-Tak.
-Łufff..-Odetchnęłam, nie chciałam stracić przyjaciela.
-Siadaj i jedz.
Zrobiłam co kazał.
-To od czego zaczynamy?-Zapytałam żując kanapkę.
-Od przeproszenia przez ciebie Niall'a.
-Ale powiedziałeś..
-Tak, ale powinnaś go jeszcze sama przeprosić i wyjaśnić z nim tą całą sprawę, a poza tym on nie zerwał ze swoją dziewczyną przez ciebie, on jej po prostu nie kochał i nie pasowali do siebie. Przyjedzie tu.
-O której?
-Za chwilę, a ja zaraz muszę wracać do domu przebrać się i do pracy.
-Zostawiasz mnie samą?
-Nie, z Niallem.-Zaśmiał się.
-Bardzo śmieszne, a jeżeli znowu go okłamię?
-To spróbuj go nie okłamać. Muszę lecieć.-Poszedł do przedpokoju, a ja za nim.
Ubrał buty.
-Powodzenia i do zobaczenia.-Powiedział i cmoknął mnie w policzek.
-Dzięki. Pa.
-Podoba mi się twój tatto.
-Zrób sobie taki.-Uśmiechnęłam się.
-Możliwe. Hahah Pa.-Wyszedł.
Poszłam na górę. Umyłam się, przebrałam w krótkie spodenki i koszulkę z długim rękawem, pomalowałam i uczesałam w koka. Po 10 minutach ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam nie patrząc przez wizjer. To....Niall.
-Hej.
-Hej, wejdź.-Pokazałam ręką. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy. Horan na kanapie, a ja na fotelu.
-Przepraszam za to co się wczoraj stało. Nie chciałam cię okłamać.
-Już dobrze. Nie gniewam się, Harry wszytko mi wytłumaczył.-Uśmiechnął się.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy.
-Masz dzisiaj czas?
-Raczej tak.
-To może wyjdziemy gdzieś razem?
-Pewnie, idziemy od razu, czy mam ci dać więcej czasu?
-Możemy od razu tylko gdzie?
-Może do kina?
-Pewnie, weź laptopa i wyszukaj jakiś film, a ja się pujdę przebrać.
-Okey.
Poszłam na górę, ubrałam się w to, rozpuściłam włosy i zeszłam na dół.
-Znalazłeś coś?
-Idziemy na komedię.
-Spoko. To idź już do samochodu, a ja tylko wezmę kluczyki od domu i telefon.
Blondyn zrobił co kazałam, ja wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam. Wsiadłam do auta niebieskookiego.
-Możemy jechać.
-Okey.-Ruszył.
~*~
Po 20 minutach byliśmy już pod kinem. Odebraliśmy zamówione bilety, Horan kupił colę i popcorn i poszliśmy do sali. Zajęliśmy miejsca. Zaczęły się 30. minutowe reklamy.
-Nienawidzę reklam.
-Ja też, ale przy najmniej będziemy tu dłużej.-Powiedział i się zaśmiał.
-Lubisz ze mną spędzać czas?
-Pewnie.
-Fajnie.-Uśmiechnęłam się do niego-Ja z tobą też.-Powiedziałam to tak cicho, że chyba nie usłyszał.
-Serio?-A jednak.
-Tak.-Ponownie się uśmiechnęłam.
Zaczął się film. Śmialiśmy się od samego początku do końca. Po 2. godzinach film  się skończył. Wyszliśmy z sali dalej się śmiejąc.
-Hahaha...a ta jej mina. hahaha-Zrobił minę jak na filmie.
-Hhaha racja.
-Idziemy gdzieś jeszcze?
-Może na spacer? Niedaleko jest park.
-Spoko.
Poszliśmy. Chodziliśmy pomiędzy alejkami. Gadaliśmy o filmie  naszej przeszłości.
-Byłaś kiedykolwiek zakochana?-Zapytał.
-Tak w gimnazjum. Od tego czasu w nikim.
-A co się stało, że nikt już nie zdobył twojego serca?
-Nie chciałam znowu się załamać i zostać zraniona.
-Yhm...
-A ty?
-Nadal jestem.
-Fajnie, a wyznałeś już to tej osobie?
-Nie, ale myślę, że ona tego nieodwzajemnia.
-Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać.-Uśmiechnęłam się.
-Może masz rację.
Przez dłuższą chwilkę szliśmy w ciszy.
-To ja już...może...pójdę do domu.
-Odprowadzić cię?
-Nie, nie musisz. Dzięki za dzisiaj. Było fajnie.-Usmiechnęłam się do niego.
-Do jutra.-Odwzajemnił uśmiech, chociaż był trochę smutny.
Poszłam. Miałam chwilkę do mieszkania. Weszłam.
-Hymm...ciekawe co u moich rodziców. Może przysłali mi jakiegoś e-mail'a?-Pomyślałam i od razu otworzyłam laptopa w kuchni. Zanim się włączył wyciągnęłam z lodówki piwo. Otwarłam je i upiłam trochę. Otwarłam pocztę w przeglądarcę i wpisałam swoje dane. Po załadowaniu się widomości zauważyłam jedną od mojej mamy.
Od mama:
16.03
26.11.2014r.
Temat:...
"Witaj kochanie!
We Francji jest cudownie, ale jesteśmy strasznie zapracowani z ojcem. Nie wiem kiedy wrócimy. Może za tydzień, dwa, a może za rok. Muszę ci to wyznać. Kochamy cię, ale zostajemy tu, w Paryżu już na zawsze. Będziemy ci przysyłać środki na konto. Myślimy, że dasz radę. 
Kochamy cię."
Z oczu pociekły mi łzy. Wiem, że i tak nigdy nie interesowali się mną, ale chciałabym mieć w końcu normalną rodzinę, która mnie wspiera i zapewnia bezpieczeństwo.  Chcę mieć teraz Harrego lub Niall'a przy sobie, żeby mnie pocieszyli. Dawno się nie nachlałam, zrobię to dzisiaj. Poszłam do salonu i wyciągnęłam z barku whisky mojego "ojca". Odkręciłam i zaczęłam pić z butelki. Nie chciałam już żyć. Po prostu odechciało mi się. Po godzinie spędzonej w kuchni przy butelce alkocholu postanowiłam iść się położyć. Wstałam. Zakręciło mi się w głowie, przez co prawie upadłam. Nie myślałam już trzeźwo. Postanowiłam wziąć jeszcze jakieś tabletki na sen żeby od razu zasnąć i zapomnieć o tym co moja "matka" mi napsała. Wzięłam z szafki, nasypałam sobie z 5 i połknęłam popijając whisky. Poszłam i położyłam się na sofie w salonie. Od razu zasnęłam.

*Następny dzień*
Harry P.O.V
Wstałem o 9.00. Martwiłem się o Sar. Nieodbierała ode mnie wczoraj połączeń. Coś musiało się stać. Postanowiłem zadzwonić do Niall'a czy nie ma jej u niego. Odebrał.
-Hej, coś się stało?
-Hej, jest u ciebie Sar bo nie odbiera ode mnie telefonu od wczoraj.
-Nie, niema jej u mnie. Może pojedź do niej.
-A masz czas żeby też tam przyjechać?
-Teraz mam robotę, ale jakby coś się stało to dzwoń.
-Okey. Do zobaczenia.
-Hej.
Rozłączyłem się i szybko ubrałem jeansy, koszulkę i buty. Wybiegłem i zamknąłem dom po czym wsiadłem do samochodu.
Po 15 minutach byłem pod jej domem. Szybko wysiadłem i zapukałem do jej drzwi. Jeden raz..., drugi....,trzeci... Nie otwierała. Przekręciłem gałkę jej drzwi. Było otwarte, zawsze się zamykała. Coś musiało sie stać. Wszedłem najpierw do kuchni, stała tam pusta butelka po whisky, jakies tabletki i laptop, następnie do salonu. Na kanapie leżała moja przyjaciółka. Uklęknąłem przy niej.
-Sar wstawaj!! Już 10.00.-Potrząsłem ją. Nic to nie dało.-Sar!!! Obudź się!!! Nie wygłupiaj się!!! Wstawaj!!!-Nie odpowiadała.
Wybrałem numer do Horana.
-Niall ona jest nie przytomna.
-Co??-Był zaskoczony.-Już jadę. Za chwilkę będę.
-Okey czekam. Spróbuję ją obudzić.
Rozłączyłem się i przystąpiłem do poprzedniej czynności.
-Sar obudź się! Proszę!! Nie chcemy cię stracić!! Sarr!!!Proszę!!!-Do oczu napłynęły mi łzy.
Po chwili w domu zjawił się Niall.
-Zadzwoń po karetkę.-Rozkazał.
-Okey.
Wybrałem numer pogotowia.
-Dzień dobry, proszę przyjechać moja przyjaciółka jest nie przytomna.
-Czy wie pan z jakiego powodu?
-Chyba tak. Możliwe, że wzięła tabletki popijając dużą dawką alkocholu.
-Dobrze proszę podać ulicę.
-C**** Street 4/5
-Dobrze zaraz będziemy. Może się pan rozłączyć.
Zrobiłem tak. Poszedłem do pokoju. Horan klęczał nad nieprzytomną dziewczyną.
-I co za ile będą?
-Za chwilę powinni być.
Po 5 minutach zjawili się. Zabrali Sar,a my pojechaliśmy za nimi do szpitala. Zawieźli ją do jakiejś sali. Nie mogliśmy tam wejść. Czekaliśmy na korytarzu. Po 30 minutach przyszedł do nas lekarz.
-Dzień dobry czy państwo są z rodziny?
Wiedziałem, że nas nie wpuści, ani nie powie nam co jej jest.
-Tak jestem jej bratem, a to jest mój kolega.-Skłamałem.
-Dobrze chodźmy. Powiem panu o co chodzi.
-Dobrze. Niall zostań tu.-Ostatnie zdanie powiedziałem do przyjaciela.
Poszliśmy z doktorem do małej salki.
-Proszę usiąść.
Zrobiłem to.
-Uratowaliśmy ją, al..
-Dziękuję panu to takie szczęście, kidy będę mógł do niej zajżeć?
-Proszę pozwolić mi do kończyć zdanie.
-Dobrze.
-Ale jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi. Może jutro, za dwa tygodnie, pół roku, a nawet... wogóle.
-Coo? A nie da się jakoś tego przyśpieszyć?
-Niestety nie. Trzeba tu tylko czekać. Niestety.
-Dobrze dziękuję.
Wyszedłem z gabinetu i pobiegłem do Nialla.
-I co ?
-Uratowali ją, ale jest w śpiączce.
-Że co?? Ale powiedział ci kiedy si obudzi?
-Powiedział, że może jutro, po pół roku,po roku, a nawet...-Zamilkłem.
-Nawet co?
-Może się nie wybudzić.-Ledwo wydostałem te słowa.

Niall P.O.V
Kiedy Harry powiedział, że Sar może się nie wybudzić do oczu napłynęły mi łzy. Dlaczego ona to zrobiła? Przez mnie? Jeśli tak to już nie chcę żyć. Może powinienem...nie nie powinienem.

*20.12.2014r."
-A co jeżeli ona się nie obudzi?-Zapytałem Harrego.
-Obudzi się. Bądźmy dobrej myśli.
-Tak masz rację.
Od paru dni nic nie jadłem. Myślałem tylko o niej. Myślałem także o tym czy jeśli się obudzi wyznać jej prawdę? Jest już 22.00, siedziałem przy niej cały czas, nawet wzięłem sobie urlop aby zostać przy niej. Styles niestety musiał chodzić do pracy, ale kiedy kończył ją zawsze tu przyjeżdżał.  Zanim się obejżałem już spałem głową na jej łóżku.
*W nocy*
Sarah P.O.V
Przez ten czas w którym "spałam" wszystko słyszałam. Słyszałam lekarzy, Nialla, Harrego, a nawet tykanie zegara. Nie wiem która jest godzina, ale chyba powinnam już otworzyć oczy. Nabrałam trochę sił, ale tylko by to zrobić. Otwarłam. Byłam w ciemnym pomieszczeniu. To chyba sala szpitalna. Poruszyłam lewą ręką. Czułam, że ktoś ją ściska. Nie wiedziałam kto to. Chciałabym teraz przytulić się do dwójki moich przyjaciół.Tęskniłam za nimi. Co ja zrobiłam głupiego. Może odłożę to na jutro. Zasnęłam.
*Ranek*
Obudziłam się, ale nie otwierałam oczu. Wiedziałam że w sali był Horan. Już wiem kto w nocyściskał moją rękę. Był cały czas przy mnie. Chciałabym teraz go zobaczyć i przytulić się do niego. Zobaczyć jego uśmiech i te niebieskie cudowne oczy. Bardziej czuć jego dotyk. Nie wiem czy to jest to uczucie bo już go nie pamiętam, ale chyba się w nim zakochałam. Co z tego, że zrobił mi pare przykrych rzeczy, ale on przynajmniej był przy mnie cały czas. Spróbowałam uścisnąć jego rękę. Za pierwszym razem nie udało mi się, za drugim też, ale za trzecim już mocniej ściskałam jego rękę. Usłyszałam mruczenie chłopaka. Nie wiem od ilu nocy już nie spał. Obruciłam pomału głowę w jego stronę. Znowu uścisnęłam jego rękę nie otwierając oczu. Przypomniałam sobie jak pewnego dnia gdy tu leżałam pocałował mnie w policzek i powiedział, że mnie kocha. Jedna łza popłynęła mi z oczu. Otworzyłam je. Bolało. Musiałam przyzwyczaić je znowu do światła. Popatrzałam na blond włosy przyjaciela. Poruszył się,a po chwili uniusł głowę i otwarł oczy. Ja zamknęłam szybko moje. Chciałam zrobić mu niespodziankę.
-Cześć kochanie. Jak się śpi? Pewnie dobrze. Chciałbym zobaczyć twoje brązowe, duże oczy. Proszę zrób to dla mnie. Przecież wiesz, że cię kocham.-Powiedział do mnie.
Postanowiłam to zrobić. Otwarłam. Patrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Sar obudizłaś się!!!!Aaaaaaaa!!!Dzięuję Boże!!! Tak się cieszę!!!-Nie umiał opanować szczęścia.
Przytulił mnie.
-Hej.-Wydałam z siebie cicho.
-Hej. Tęskniłem za tobą.
-Ja też.-Znów powiedziałam cicho.-Gdzie..
-Zaraz do niego zadzwonię.
Zrobił to. Po chwili powiedział:
-Już jest na dole bo miał do ciebie jechać.
Uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach do sali wbiegł zdyszany Styles.
-Sarr!!! No w końcu!!! Martwiliśmy się o ciebie.-On również mnie przytulił.-Był już lekarz?
-Nie jeszcze nie.-Odpowiedział Horan.
-Okey to ja go poszukam.-Harry poszedł.
-Dasz mi wody?-Zapytałam.
-Tak, trzymaj.-Usiadłam pomału na swoich siłach, a on podał mi szklankę.
Po wypiciu wody odstawiłam szkankę. Nabrałam troche energii.
-Przepraszam was.
-Nie przepraszaj tylko powiedz dlaczego to zrobiłaś?
-Muszę teraz?
-Masz rację powinnaś odpocząć. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się do niego, a on popatrzał w moje oczy.
-Dlaczego tak patrzysz?
-Nie...nic....po prostu....zapatrzałem się.
Do sali wszedł lekarz oraz mój przyjaciel.
-Dzień dobry!-Przywitał się doktor.
-Dzień dobry!
-Widzę, że już pani sobie pospała?
-Tak, dziękuję za uratowanie życia.
-To moja robota.-Uśmiechnął się.-Jak się pani czuje?
-Całkiem dobrze. Kiedy będę mogła wyjść?
-Jeszcze zrobimy pani badania i tak po 3-5 dni powinna pani wyjść.
-Uff..to dobrze.
-Proszę odpoczywać.
-Dobrze.
Po chwili wyszedł z sali.
-Przynieść ci coś do jedzenia?-Zapytał Niall.
-Tak. Proszę. Jestem strasznie głodna.
-Okey.-Poszedł.
Na miejscu blondyna usiadł loczek.
-Muszę ci coś powiedzieć.-Odrzekł.
-Coś się stało?
-Nie, ale on się w tobie kocha.
-Wiem.-Uśmiechnęłam się.
-Skąd?
-Wszystko słyszałam. Słuszałam kiedy tu byliście, wszystkie wasze rozmowy, wszytko.
-Spoko.
-Przepraszam was.
-Wybaczam ci, twój kochaś pewnie też.-Zaśmiał się.
Do sali wszedł Horan z tależem pełnym frytek, dwoma hamburgerami i col'ą.
-Jedz.-Powiedział.
-Ja tego całego nie zjem. Pomożesz mi?
-Jasne.-Zaczęliśmy jeść.
-Chcesz też?-Zwróciłam się do Harrego.
-Nie, ja już będę musiał jechać bo mam robotę.-Odpowiedział.
-Okey. Do zobaczenia.-Uśmiechnęłam się, a on wyszedł.
Zjedliśmy. Niall został do wieczora.
-Jedź już lepiej do domu. Jesteś zmęczony.
-Wcale nie.
-Tak?? To terazz mi powiedz ile nocy nie spałeś.
-Jedną.
-Jedną?A nie piętnaście?
-No dobrze, a...skąd wiesz?
-Wszystko słyszałam.
-Wszystko?-Zrobił się czerwony.
-Tak.
Złapał się za głowę.
-Przepraszam.-Wyszedł szybko z sali.

                                                           PRZECZYTAJ PROSZĘ
Staram się jak mogę pisać ten fanfiction i lubie go, ale uwierz zajmuje mi to bardzo dużo czasu. Czasami pół godziny, a czasami aż cały dzień. Od rana do nocy. W szkole także go piszę. Dlatego czasami nie mam czasu nawet się pouczyć (choć i tak się nie uczę) i zrobić zadania. Dlatego proszę cię zawsze o jeden mały komentarz. Chociaż anonimowy, chociaż jedną małą kropkę ".". Chcę zobaczyć ilu was jest. Prosze poświęcie jedną małą chwilę na małą kropkę. Dziękuję wam bardzo jeżeli coś napiszecie.
(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dzięki <3

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 8 Niall Horan

*Następnego dnia*
Wstałam o 8.10. Harry został na noc i spał u moich rodziców w sypialni. Zeszłam na dół do kuchni. Leżała tam kartka:
"Hej, musiałem dziś szybko wyjść. Dzięki za wczoraj, do usłyszenia. Xx"
Po przeczytaniu jej zrobiłam sobie śniadanie.  Zjadłam, po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Odebrałam. To Niall.
-Hej, jak się czujesz?-zapytał
-Hej, dobrze.Cio tam u ciebie?
-Spoko, jestem w pracy.
-Mogę przyjechać? Dam ci zmienić opony w Mustangu.
-Okey, ale pokażesz mi jeszcze ten tatuaż.
-A no tak, zapomniałam, że mam na sobie jeszcze ten opatrunek. Jasne.
-Spoko, to o której będziesz?
-Za jakieś 30 minut.
-Okey, to czekam. Dozobaczenia.
-Pa.
Rozłączyłam się. Umyłam się, ubrałam, uczesałam i pomalowałam. Otworzyłam garaż, wyjechałam z niego moją zabaweczką i zamknęłam to pomieszczenie pilotem. Ruszyłam z piskiem opon. Po15 minutach byłam na miejscu, wjechałam i wyszłam z auta ubrana w czarną spódniczkę, sportowy stanik z napisem "I'm girl, beach" i do tego czarne conversy. Podszedł do mnie Niall.
-*gwizd* Dla mnie się tak wystroiłaś?
-*śmiech* Założysz mi opony??-uśmiechnęłam się.
-Pokaż tatuaż.
prawe udo (opatrunek ściągnęłam w domu przy myciu).
-Wow, super jest, a teraz dawaj kluczyki. Muszę podjechać na rampę.Zrobiłam co kazał i wjechał na podnośnik. Zmienił koła,  następnie zjechał.
-Ile mam ci zapłacić?
-Nic. Nie chce twoich pieniędzy.
-Nie wygłupiaj się.
-Umów się ze mną.
-Ale..że..na...randkę?-dawno nie wymawiałam tego słowa.
-No, to dla ciebie dziwne, że o to zapytałem.
-Trochę. Dawno nie byłam na randce.
-To umówisz się ze mną?
-Okey, ale o której i gdzie?
-O 20.00 pod twoim domem, przyjadę po ciebie.
-A gdzie mnie zabierasz?
-To już niespodzianka.
-Ale ja muszę wiedzieć jak się ubrać.
-Zostaw to co masz teraz na sobie.
-To o 20.00 pod moim domem?
-Tak ślicznotko.
-Przestań.-uśmiechnęłam się.
-Nie mogę.
-Do zobaczenia.
-Pa.
Wsiadłam do samochodu i po 15 minutach byłam już w domu. Zadzwonił Harry:
-Hej co tam?
-Hej zgadnij gdzie i z kim dzisiaj jadę?
-Z Rickiem na imprezę?
-Nie, z Niall'em na randkę.
-Co? UUUU..romansik się szykuje.
-Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Taaa jasne.
-Tak, co chciałeś bo nie mam czasu.
-Już nic, chciałem cię zabrać na imprezę, żebyś wyluzowała się.
-Jak widzisz nie mogę, a teraz muszę już kończyć.
-Okey, miłej randki.
-Pa.
-Hej.
Rozłączyłam się.
~*~
Była już 19.45. Stresowałam się. Dawno nie wychodziłąm na randki, uważałam że chłopaki nie są mi potrzebni do szczęścia chociaż wolę się z nimi kolegować niż z dziewczynami. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Otwarłam. To..Niall. Nie wiedziałam co zrobić. Był ubrany w Jeans'y, białą koszulkę i marynarkę.
-Hej.
Jezu co ja zrobie?-Pomyślałam.
-Hallo!!!Niall do Sar!!!
-Hej.
-Jesteś gotowa?
-Tak, tylko jeszcze założę buty.
Wzięłam do ręki czarne szpilki i założyłam je na nogi. Stanęłam przed blondynem. Popatrzał na mnie od dołu do góry.
-Coś nie tak?
-Wręcz przeciwnie, jesteś sexi.
-Przestań.
-Nie.-Przysunął się do mnie i przybliżył swoją głowę do mojej. Wiedziałam że chciał mnie pocałować, ale ja nie czułam tego samego do niego. Położyłam delikatnie swoją rękę na jego klatce piersiowej i obruciłam głowę w lewą stronę.
-Chodźmy  już.
Popatrzał się na mnie ze złością w oczach.
-Poczejam w aucie.-wyszedł.
Widziałam smutek na jego twarzy. Czy on chciał mi coś przez to powiedzieć?Powiedzieć, że mnie...Nie umiałam wymówić tego słowa. Dawno nikt mnie, ani ja nikogo nie obdarowywałam tym słowem i uczuciem. Wzięłam kluczyki i zamknęłam dom wychodząc. Wsiadłam do samochodu Niall'a.
-Możemy jechać.-powiedziałam.
Bez zastanowinia ruszył z piskiem opon.
-Gdzie mnie zabierasz?
- Mówiłem że to niespodzianka.
-Dlaczego jesteś zły?
-Nie ważnie.
-Ważne. Chcę wiedzieć. Czy to chodzi o mnie?
-Nie, o moją dziewczynę.
-Co z nią?
-Zerwałem z nią.
-Czyli to jednak przezemnie.
-Nie, to moja wina.
-Zatrzymaj się.
-Po co?
-No zatrzymaj się!!!
-Dobra już tak nie krzycz.
Zrobił co kazałam, a ja wysiadłam. Byliśmy na jakimś poboczu. Chciałam uciec od niego jak najdalej, nie chciałam go krzywdzić. Usiadłam na kamieniu i udawałam, że mi nie dobrze. Podszedł do mnie.
-Hej, co ci jest?
-Źle się czuję.
-To może ja ciebię zawiozę do domu?
-Tak, byłoby najlepiej.
-Okey. Chodź.-Wziął mnie na ręce i posadził w samochodzie. Po 30 minutach byliśmy w moim domu. Poleciałam szybko do łazienki udając, że jest mi nie dobrze. Zamknęłam się w niej na klucz.
-Sarah nic ci nie jest?!
-Nie, możesz już jechać do domu. To zwykła choroba lokomocyja.
-Nie możesz mieć choroby lokomocyjnej skoro jeździsz zawodowo samochodem.
-Ja pierdole, mogłam wymyślić coś lepszego.-Pomyślałam.
-Zadzwonie po lekarza.
-Nie, nie trzeba. Zadzwoń tylko po Harrego żeby tu przyjechał, a ty już możesz iść.
-Oh..Okey.-3 minuty ciszy.-Powiedział, że przyjedzie i będzie za chwilę. Na pewno nie chcesz żebym został?
-Nie, możesz już iść.
-Okey, do zobaczenia, będę dzwonił.-Zatrzasnął drzwi.
Wyszłam z łazienki i usiadłam w kuchni.
-Dleczego ja to zrobiłam? Nie dość że zerwał z dziewczyną przez mnie, okłamałam go, eyrzuciłam z domu. Ja pierdole, nie chce już taka być. Co ja mam zrobić? Może Harry mi pomoże?-Pomyslałam i zaczęłam płakać, po czym zapaliłam papierosa.
Po chiwli do domu wbiegł Styles.
-Hej co ci jest? Niall powiedział..
-Nic mi nie jest. Okłamałam go.
-Dlaczego?-Stanął przed mną.-Płakałaś?
-Harry pomóż mi, ja już nie chcę taka być. Proszę.-Przyjaciel przytulił mnie do siebie.
-Pomogę ci. Wymyśle coś żebyś była szczęśliwa.
-Dziękuję.
-Już dobrze zrobiłaś.
-Ale ja nic nie zrobiłam.
-Pierwszy raz podziękowałś mi.
-Wow.
Uśmiechnął się do mnie.
-Nie płacz już, zostanę u ciebie na noc, a jutro zaczniemy twoją przemianę.Okey?
-Oczywiście. Chcesz coś zjeść?
-Nie, dzięki. Zadzwonie do Nialla.
-Okey.

(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
<3 Dzięki. Jutro teledysk do NIGHT CHANGES !!!!! Jej nie mogę się doczekać <3 <3 <3
W sobotę jadę z moją BFF na zlot do Katowic <3 <3

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 7 Niall Horan

-Okey, gdzie to chcesz?-zapytał
-Na całym udzie.
-Spoko, zdejmij spodnie i siądź sobie tam na fotelu, zaraz do ciebie przyjdę tylko to odrysuję.
Poszłam i zrobiłam co kazał. W tym momencie dostałam SMS'a.
Od Harry:
"Hej, gdzie jesteś?"
Do Harry:
"Hej, jestem w sklepie, nie mogę teraz pisać. Bye :**"
Skłamałam i tak nikt nie będzie widział tego tatuażu. Po 5 minutach przyszedł tatuażysta.
-Okey, teraz nakleję ci wzór na udo.-Przykleił po czym odkleił kartkę do mojej nogi. Odbiły się tam kontury mojego rysunku.
-Gotowa?
-Chyba tak.-powiedziałam niezdecydowana.
-A tak wogóle jestem Ed.
-Sarah.
-Piękne imię.-włożył igłę do pistoletu na farbę.-To twój pierwszy tatuaż?
-Tak. Będzie boleć?
-Nie, będziesz czuła bardziej takie łaskotanie.
-Spoko.
Zamoczył igłę w farbie.
-Nie ruszaj się teraz.
Przyłożył pistolet do mojego uda. Trochę volało, ale później już się przyzwyczaiłam. Najpierw zrobił kontur, a następnie nałożył kolory. Trwało to 2 godziny, ale ja miałam dużo czasu.
-Należy się 100 funtów.
-Tanio tu masz.
Zaśmiał się.
-Tylko dla takich ślicznotek.
-Nie przesadzaj. Trzymaj.-podałam mu pieniądze.-Dozobaczenia.
-Wpadaj częściej.
Zaśmiałam się. Poszłam do auta i wyciągnęłam z bagażnika shorty i ubrałam je ponieważ nie mogłam założyć rurek na opatrunek. Wsiadłam do samochodu.Ruszyłam z piskiem opon. W końcu stanęłam na podleździe pod , ale stało też tam auto Harrego, który opierał się o nie. Kurwa!-pomyślałam. Nie chciałam, żeby zobaczył mój opatrunek. Wysiadłam.
-Ktoś postanowił się pokazać.
-Też miło cię widzieć.
-Co ty masz na nodze? Co ci się stało?
-Po pierwsze to nie twoja sprawa, a po drugie to moje życie i moge robić co chcę.
-Ale po co kłamałaś, że jesteś w sklepie?
-Bo nie chciałam żeby ktoś o tym wiedział.
-Nawet twój przyjaciel?
-Opieprz się ode mnie, nie potrzebuję ciebie, tego zasranego Nialla, moich rodziców, nikogo. Przestań się mną w końcu opiekować jak starszy brat. Nara.-wbiegłam do domu. Wzięłam z lodówki piwo, otwarłam je, a następnie usiadłam w salonie przed telewizorem. Styles napisał mi SMS'a.
Od Harry:
" Znowu masz te napady?"
 Żuciłam telefonem o ścianę. Pewnie nie wiecie o jakie "napady" chodzi. Kiedy byłam młodsze miałam ataki chisteri, szału, poprostu wściekałam się. Lekarze nazwali to "napadami". Najpierw je miałam, później nie, a teraz nasilają mi się. Nienawidziłam się za to. Nie chciałam skrzywdzić Styles'a. Niekontrolowałam się. Wyszłam przed dom. Harrego już tam nie było. Usiadłam na schodkach przed domem z oczu poleciały mi łzy. Po chwili ktoś do mnie podszedł. To ...Niall.
-Hej, co ci jest?-ukucnął przed mną.
-Idź z tąd. Nienawidzę cię.-znów napad.
-Przypomniałaś sobie?
-Idź.
-Przepraszam, ja nie chciałem tego zrobić, nie wiem co mnie napadło. Wybacz mi. -chciał chwycić moją rękę, udało mu się to, ale chwycił za moje świeże rany po cięciach.
-Ałłł..
-Proszę.
Zszokowała mnie ta sytuacja. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam.
-Yh..okey.
-Dziękuję ci.
-Ale puść moją rękę. -Puścił.
-Dlaczego płakałaś?
-Wejdźmy do środka.-usiedliśmy w kuchni.-W młodości miałam napady złości, później mi przeszło, a teraz się to pogarsza i dzisiaj zaatakowałam Harrego.
-Co mu powiedziałaś?
-Że go nie potrzebuję i , że nie chcę żeby się mną zajmował.
-Zrozumie to.-chwila ciszy.-Co ci się stało w nogę?
-Nic, zrobiłam sobie tatuaż.
-Aaa... A co na nim masz?
-Smoka ma całe udo.
-Nie mogę się doczekać, aż go zobaczę.
-Chcesz coś do picia?
-Nie, zaraz muszę lecieć bo mam robotę w warsztacie.
-Yhmm... Szkoda.
-Chcesz to mogę ci coś zrobić w mustangu.
-Nie, sama sobie robie w moim cacku.
-No trzeba przyznać, że auto to ty masz.-zaśmialiśmy się.
-Jak tam u twojej dziewczyny?
-Zerwałem z nią. -zesmutniał.
-Sorry, nie chciałam cię urazić.
-Spoko, nie pasowaliśmy do siebie.
-Ja to chyba nikogo sobien nie znajdę.-zażartowałam.
-Taka laska jak ty?
-Jestem zwykłą dziewczyną.
-Mało co dziwczyny się ścigają.
-No widzisz.
-Ja już muszę spadać, bo mam robotę. Moge wyskoczymy gdzieś, kiedyś?
-Spoko.
-Do zobaczenia.
-Cześć.
Wyszedł. Podbiegłam do telefonu. Naszczęście działałze zbitą szybką. Wybrałam numer Harrego. Odebrał.
-Hej.
-Hej.
-Przpraszam, nie kontrolowałam się.
-Wiem, nic się nie stało.
-Właśne, że się stało, przepraszam, przyjedziesz, proszę.
-A nie będziesz już się na mnie wydzierać?
-Obiecuję, że nie.
-Zaraz będę, wstąpię jeszcze do sklepu.
-Okey, czekam.
Rozłączyłam się. Uporządkowałam trochę dom oraz siebie. Po 35 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam.
-Hej wejdź.
-Hej, zrobiłem małe zakupy po drodze.-powiedział wchodząc do kuchni z dwoma reklamówkami XXXXL.
-Małe?
-No małe, dobrze że Niall'a tu nie ma bo wszystko by zeżarł. -Zaśmiał się.
-Był tu dzisiaj.
-Po co?
-Przechodził i zauważył, że płaczę na schodach i wszedł na chwilę, ale szybko wyszedł bo do pracy musiał jechać.
-Przypomniałaś sobie coś?
-Tak, już wczoraj.
-Yhmm..weś sobie coś.-pokazał na torby.
-Co ty tam nakupowałeś?
-Zobacz sama, zrović ci coś do picia?
-Tak, to co ty.
-Okey.
Zajżałam do reklamówek. Były tam:
•krakersy
•nutella
•ciastka i czekolady.
•Dwie pepsi.
•dwa piwa
•bombonierka
•inne słodycze.
-Po co tyle tego?-zapytałam
-Przyszła mi ochota.-zaśmiał się.
-Aha spoko.  


(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dziękuję❤❤

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 6 Niall Horan

Sarah P.O.V
*2 dni później*
-Nie musisz cały czas przy mnie siedzieć Harry.
-Ale chcę. Jestem twoim przyjacielem.
-Oh.. A co z Niall'em?
-Nie wiem. Do mnie też się nie odzywa.
-Dziwne.
Do sali weszła pielęgniarka.
-Dzień dobry. Mam dla pani świetną wiadomość, dziś pani wyjdzie ze szpitala.
-To cudownie, a o której?
-Lekarz przepisze pani jeszcze receptę i dostanie pani wypis.
-Dobrze.
Wyszła.
-Odwieziesz mnie?
-Jasne tylko się umyj i przebierz, ja cię spakuję.
-Okey dzięki.
Wzięłam rurki, bluzkę do pępka i gumkę do włosów. Poszłam do łazienki. Wzięłam dziesięcio minutowy przysznic i ubrałam się. Czarne, proste włosy związałam w kitkę. Poszłam do pokoju.
-Już cię spakowałem.
Udaliśmy się do recepcji.
-Dzień dobry ja przyszłam po wypis i receptę.
-Ahh tak, pani Sarah Clain?
-Tak.
-Proszę.-podała mi szarą kopertę.
Wyszliśmy ze szpitala.
-To co? Jedziemy do domu?
-Mieszkasz ze mną?
-Nie, będę tylko do ciebie przyjeżdżał, żeby sprawdzić jak się czujesz.
-Spoko.
Wsiedliśmy do samochodu.
~*~
Po 35 minutach byliśmy pod moim domem.
-To naprawdę mój dom?
-Tak.
-A co z moimi rodzicami?
-Przekonajmy się.-wskazał na drzwi .
Weszliśmy odrazu do kuchni. Leżała tam kartka.
"Sar, wyjechaliśmy na miesiąc do Francji do pracy. Tu masz kartę. Będziemy przesyłać ci środki na konto i dzwonić do ciebie.  
                                                Mama i Tata."
Dziwne.
-Niewiedzieli, że jestem w szpitalu?
-Bo..ahh Sar...oni nie zajmowali się tobą, mieli cię w dupie.  Tylko ja się tobą opiekowałem.
Do oczu napłynęły mi łzy. Pobiegłam do toalety. Zamknęłam się w niej na klucz. Oparłam się o ścianie i zjechałam po niej na podłogę. Płakałam Zaczęło mi się coś   przypominać. Ścigam się, wygrłam 6000 funtów, Niall poczłował mnie, nie jestem zbyt miła, tne się, palę, pije, ćpam, Harry to mój przyjaciel, rodzice mają mnie w dupie. Wszystko pamiętam.
-Sar, otwórz!!
PoTanowiłam nic nikomu nie mówić, że siobie przypomniałam wszystko. Otwarłam drzwi.
-Nie płacz, ja jako twój starszy przyjaciel się o ciebie troszczę.
-Tak, dziękuję ci za to, ale chciałabym mieć normalną rodzuinę. Muszę się przejść.
-Idę z tobą.
-Harry nie!! Idę sama.
Wybiegłam z domu. Pobiegłam do pobliskiego parku. Było już ciemno, tak po 19.00. Usiadłam na jednej z ławce przy stawie. Rozmyślałam co dalej będzie. Byłam cały czas zła na blondyna. Po chwili zauważyłam wysoką postać zbliżającą się do mnie. Był to chłopak w czarnej bluzie z kapturem i rurkach. Czy to...Niall?-zapytałam samą siebie. Podszedł do mnie.
-Hej.-przywitał się.
-Hej.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. Dlaczego nie przychodziłeś, nie pisałeś, ani nie dzwoniłeś do mnie?
-Miałem dużo roboty w pracy. Przypomniałaś już sobie coś?
-Nnnn...nie.-już chciałam powiedzieć no.
-Yhm...dlaczego siedzisz tutaj sama?
-Chciałam się przewietrzyć. Ile masz w ogóle lat?
-21. Myślę, że to nie problem?
-Nie, nie i tak wolę się kumplować ze starszymi.
Uśmiechnął się nie pewnie.
-Coś się stało?
-Nie. Muszę już lecieć. Do zobaczenia.
-Cześć.
Chyba nie dałam po sobie poznać, że przypomniałam sobie wszystko.  Poszłam do domu. W kuchni czekał Harry.
-Jak tam spacer?-powiedział smarując kanapkę masłem.
-Spoko, spotkałam Niall'a.
-O i occzym gadaliście?
-Pytał się jak się czuję i czy sobie już coś przypomniałam.
-I co przypomniałaś sobie coś?
-Jeszcze nie, ale jutro powinnam już coś wiedzieć o mojej przeszłości.
-Spoko, siadaj i jedz.
-Za bardzo nie chcę, no ale dwe kanapki nie zaszkodzą.-naprawdę nie chciało mi się jeść, byłam anorektyczką, no ale musiałam udawać. Zjadłam.
-Zostajesz na noc?
-Tak jutro rano pojadę do domu.
-To będziesz spał w sypialni moich rodziców okey?
-Spoko.
-Jak chcesz to pooglądaj sobie TV, a ja idę spać.
-A mogę wziąć prysznic?
-Pewnie. Wiesz gdzie jest łazienka.
-Oczywiście księżniczko.
Nienawidzłam gdy mnie tak nazywał. Poszłam do mojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Długo nie umiałam zasnąć, ale w końcu się udało.
~*~
Obudziłam się o 8.00 i poszłam do kuchni. Leżała tam karteczka:
"Hej księżniczko pojechałem do domu. Zadzwonię późnie. Zjedz coś.
                                                        Harry xx"
Umyłam się, pomalowałam i ubrałam. Włosy spięłam w koka. Weszłam sobie na fejsa i kliknęłam w stronkę o tatuażach. Było ich tysiące. Może ja sobię jakiś zrobię?-pomyślałam. Po chwili zauważyłam tatuaż na udo. Podobało mi się to. Postanowiłam pojechać do studia. Poszłam do garażu. Otwarłam bramę, wsiadłam do auta i odpaliłam mojego mustanga. Dawno cię nie prowadziłam kochanie-powiedziałam. Odpaliłam go i szybko wyjechałam nim przed dom. Zamknęłam garaż i z piskiem opon wyjechałam. Po 30 minutach byłam już na miejscu. Weszłam. Siedział tam facet cały w tatuażach i kolczykami w wardze i brwi.
-Dzień dobry.-wstał z krzesła i podał mi rękę.
-Dzień dobry.
-Co tu taką ładniutką dziewczymę sprowadza?
-Chodzi o tatuaż na całym udzie, o taki.-Pokazałam mu karteczkę z obrazkiem.

(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dzięki 😍❤❤❤

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 5 Niall Horan

Sarah P.O.V
-Wybaczę ci podj jednym warunkiem.
-Co tylko chcesz.
-Wypiepraj z mojego życia, nie pisz, nie dzwoń, udawaj że nigdy mnie nie znałeś.
-Nie mogę tego zrobić.
-To nie wybaczam ci, a teraz wyjdź.
-Nie! Proszę wybacz mi.!
-Wyjdź.
Poszedł i mocno zatrzasnął za sobą drzwi. Zsunęłam się po szafce na ziemię.
-Nie chcę już taka być, nie chce nikogo krzywdzić. Dlaczego ja taka jestwm? Kurwaaa!!-darłam się do siebie. Poszłam do góry.
~*~
Od miesiąca nie widziałam się z Niall'em, ale cały czas dzwonił i pisał, że mnie przeprasza i że chce zostać moim przyjacielem. Co raz częściej się ciełam, ponieważ uznałam, że jestem nie potrzebna. Tylko Harry był przy mnie w trudnych momentach, ale nawet do niego już nie chciałam dzwonić. Popadłam w depresję. Z myślenia wyrwał mnie telfon. To Styles.
-Hej jak się czujesz?
-Jak zwykle, a ty?
-Spoko. Wyjdziesz dzisiaj ze mną na imprezę?
-Nie chcę mi się Harry, przepraszam.
-No weś, już chyba od miesiąca ze mną nigdzie nie wychodziłaś.
-Nie..
-Będę po ciebie o 19.00.
-Nigdzie nie idę.
-A założymy się?
-Ja się z tobą wole nie zakładać.
-*śmiech* To  do zobaczenia o 19.00.
Rozłączyłam się i opadłam na łóżko. Była 17.00. Zasnęłam.  Obudziło walenie do drzwi. Zeszłam zaspana na na dół. Otwarłam.
-No w końcu raczyłaś otworzyć. Ubieraj się.-to Harry.
-Ja nigdzie nie jadę. Jestem słaba.
Wszedł do środka i poszliśmy do kuchni.
-Widać, jadłaś coś?
-Śniadanie.
-Ty się zajedziesz dziewczyno, siadaj zroboę ci coś do jedzenia.
-Ale..
-Gówno. Siadaj i nie pyskuj.
Styles po chwili podał mi talerz z frytkami, jakąś sałatką i filetem z kurczaka. Zjadłam trochę.
-Już.
-Masz zjeść całe.
-Co ty się mną tak przejmujesz?
-Bo tylko ja się potrafię tobą zająć. Siadaj i jedz.
-Nie chce.
-Okey.-Usiadł koło mnie, obrucił do siebie, a na widelec nabił kilka frytek.-Będę cię karmił jak małe dziecko, otwieraj paszczę.
-Nie!!- Powiedziałam stanowczo i pobiegłam.
Po chwili poczułam ciepło przepływające przez moje ciało, a następnie widziałam tylko czerń. Zemdlałam.

Harry P.O.V
Sar wybiegła z kuchni. Po chwil usłyszałem dziwny dźwięk z góry. Od razu tam pobiegłem. Zauważyłem moją przyjaciółkę leżącą na podłodze.
-Sar!!! Sar co ci jest!!!!Sar!!-nie odpowiadała.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem nr pogotowia.
-Dzień dobry, proszę przyjechać moja przyjaciółka chyba zemdlała.
-Proszę podać ulice.
Podałem.
-Dobrze za nie długo będziemy.
Położyłem ją na łóżku i czekałem. Po chwili karetka już była, wpuściłem lekarza.
-Proszę wyjść z pokoju.-wyszedłem.
Po 15 minutach wyszedł także lekarz.
-I co z nią?
-Uratował jej pan życie. Jest  odwodniona do tego ma liczne rany na rękach i nogach. Podłączyliśmy kroplówke i zabieramy ją do szpitala ponieważ mogła się uderzyć w głowe i zrobimy jej tam także badania.
-Mogę jechać z wami?
-Niestety nie. Przewozimy ją do szpitala koło restauracji "Greeg"
-Dobrze, za niedługo tam będę, dziękuję.
Wyszli z Sar na noszach. Postanowiłem zadzwonić do Niall'a.
-Siema stary, coś się stało?
-Coś ty tej dziewczynie zrobił. Przez ciebie wylądowała w szpitalu.
-O czym ty do mnie kurwa pieprzysz?
-O Sar. Jest w szpitalu bo zemdlała.
-Musze do niej jechać. Gdzie ona..
Przerywając podałem mu adres.
-Dzięki.
Rozłączył się. Wyszedłem z domu.

Sarah P.O.V
Cały czas  nic niewidziałam. Po chwili dopiero się obudziłam. Byłam w jakiejś sali, przypięta do jakiegoś urządzenia oraz kroplówki. Co się stało, niczego nie pamiętam. Po chwili do pokoju weszła pielęgniarka.
-Jak się pani czuje?
-Niczego nie pamiętam.
-Ma pani wstrząs mózgu.
-Ale co się stało?
-Zemdlała pani i uderzyła się chyba o ścianę.
-Jak się tu dostałam?
-Pani przyjaciel panią uratował. Proszę odpoczywać.
Zrobiłam to co kazała.  Wyszła. Po chwili do drzwi sali ktoś zapukał.
-Proszę!!
Do sali wszedł wysoki, lokaty chłopak. Chyba po dwudziestym roku życia.
-Hej jak się czujesz?
-Kim jesteś?
-Jak to kim? Twoim przyjacielem, to ja Harry.
-Nic nie pamiętam przed wypadkiem.
-Aaa, ja jestem twoim przyjacielem Sarah.
-Oh okey. To ty mnie uratowałeś?
-To nic..
Przerwałam mu przytulając go mocno. Po chwili cmoknęłam go w policzek.
-Dziękuję.
-Nigdy nie znałem cię od tej strony. -złapał mnie za rękę.
-Opowiedz mi coś o mnie.
-No to tak..
Obowiedział mi całą historię mojego życia.
-A mam chłopaka?
-Jeszcze nie.
-Spoko. Pielęgniarka powiedziała, że za nie długo będę sobie coś przypominać. Fajnie nie?
-Taa.-powiedział zawachaniem.
-Coś nie tak?
-Nie, nie, wszystko spoko.
-To dobrze-Uśmiechnęłam się do niego.
Po chwili do sali wpadł blondyn, z niebieskimi oczami.
-Sar nic ci nie jest?
-Kto to?-zapytałam Harrego.
-Twój kolega.
-Aaa, spoko. Nic mi nie jest.
-Co jej?.-Zwrócił się do mojego przyjaciela.
-Ma wstrząs mózgu.
-Ale stały?
-Nie, za niedługo przypomnę sobie wszystko.-powiedziałam.
Niebieskooki zesmutniał.
-Coś się stało?
-Nie nic. Ja muszę narazie lecieć. Do zobaczenia.
-Hej.
-Sar, ja zaraz wrócę. Okey?
-Tak.
Wyszli.

Harry P.O.V
Wyszliśmy z sali. Złapałem Niall'a za ramię.
-Co ty odpierdalasz?
-O co ci chodzi?
-Zostawiasz ją teraz, kiedy nic nie pamięta?
-Zaraz sobie wszystko przypomni i znowi znajdzie się tutaj.
-To powiedz jej w końcu, że ją kochasz.
-Bardziej ją skrzywdzę, a poza tym jeszczw mam dzie..
-A kochasz tą twoją May?
-Nooo, nie.
-To z nią zerwij proste.
-Z tym masz rację, a z wyznaniem muszę się namyśleć.
-To prędko, bo czasu jest mało.
-Wiem. Muszę lecieć. Nara.
-Cześć.
Wróciłem do Sar.


(CZYTASZ=KOMENRUJESZ)
Dzięki.❤💜
Zapraszam do obserwowania bloga. NEXT JUTEO!!!?❤❤❤❤❤❤❤❤❤

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 4 Niall Horan

-Dobra wychodź z tego samochodu bo musisz się dotlenić.
Zrobiłam co kazał. Kurwa-pomyślałam bo nie wzięłam papierosów.
-Masz jakieś fajki?
-Nie palę i ty też nie powinnaś.
-Święty się znalazł, a po za tym co się mną interesujesz? To nie twoja sprawa czy palę czy nie.
-Dużo. Szkoda, że...-dalej już nie usłyszałam.
Weszliśmy do Nando's, zamówiliśmy, a następnie zjedliśmy. Wsiedliśmy do auta. Po 40 minutach byliśmy pod moim domem.
-Nara.
-Do zobaczenia.
-Oby nie.
Odjechał. Weszłam do domu. Od razu poczułam wibrację w kieszeni oznaczające SMS'a. To Harry.

Od Harry:
"Hej, może wyskoczymy dzisiaj na imprezę?"
Do Harry:
"Hej, spoko. O której?"
Od Harry:
"21.45 będę po cb, ok?"
Do Harry:
"Spoko, czkam. Bye 💩"
Poszłam na górę. Moich rodziców jak zwykle nie ma w domu. Muszę pomyśleć nad tym, żeby zamieszkać samej. Dochodziła 16.00. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam. Stał tam facet z wyścigów.
-Hej to ty jesteś Sarah?
-Tak, o co chodzi?
-Mogę wejść?
Stanęliśmy w kuchni.
-Przyszdłem zapytać czy cię nie złapali.
 -nie,jest spoko.
-A i jeszcze masz tutaj rozpiskę wyścigów i zawodników.-dał mi kartkę.
-O spoko. Napewno na jakiś się pojawię.
Uśmiechnął się do mnie.
-Ja już spadam, bo do innych muszę jeszcze wpaść. Do zobaczenia.
-Nara.
Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Eh przecież mam 6000 funtów, pojadę sobię do garażu i kupię coś do mojego mustanga.-pomyślałam. Wyszłam z domu i otworzyłam garaż. Wsiadłam do "czarnucha" (moje auto) i z piskiem opon wyjechałam z garażu na ulice. Pilotem zamknęłam pomieszczenie gdzie  zawsze spoczywa moja zabaweczka. Przeżuciłam bieg i mocno wcisnęłam pedał gazu. Po 15 minutach zaparkowałam pod garażem. Zauważyłam coś dziwnego. Auto które dobrze znałam.Tylko nie mów, że on tam pracuje.-pomyślałam. Weszłam przez drzwi. Było tam dwóch kolesi, którzy pracowali nad jednym Oplem. Uśmiechnęłam i zaśmiałam się. Ja sama sobie montuję części w Mustangu.
-Kogo moje oczy widzą? Dawno tu nie byłaś Sar.-to Rey, wypożycza mi garaż i sprzedaje części do mojego auta.
-Siema, mam sprawę.
-Wal śmiało.
-Masz nitro, opony i felgi do "czarnucha"?
-Jasne. Zaraz przyniosę.-poszedł.
Z pod Opla wysunął się...Niall.
-O siema.-przywitał się znów.-nie myślałem, że tak  szybko się spotkamy.
-Przyjechałam tu tylko po części do auta.
-Ile chcesz nitra?-zawołał Rey.
-Dwie butle.
Przyszedł.
-Trzymaj.
-Mogę sobie...
-Nie musisz się mnie pytać, zawsze możesz. -widać, że bardzo interesuje go moja osoba.-Ale dasz mi całusa.-zaśmiał się.
Dobra to był mój kolega, powiedzmy przyjeciel.
-Ale w policzek?
Uśmiechnął się. Podeszłam do niego i pocałowałam. To dla mnie nic nie znaczyło, ale dla niego może wiele. Był przystojny, ale ja zbytnio nie interesuje się chłopakami. Chodzi o miłość.
-Dobra, otworzysz mi bramę wjazdu?
-Jasnę księżniczko.
Popatrzałam na Niall'a. W jego oczach płynęło zło i nienawiść. Lubiłam gdy się złościł.
 Wjechałam zabaweczką do warsztatu. Zmieniłam najpierw koła, a następnie założyłam nitro. Była już 20.35. Zupełnie zapomniałam o imprezie ze Stylesem. Wysłałam mu SMS'a.
Do Harry:
"Przepraszam, ale dziś nie dam rady. Siedzę w warsztacie i zakładam nowe części. Miłej zabawy. 😘"
 Od Harry:
"Spoko.Jutro do cb zadzwonie.😘😘"
 Byłam cała spocona i zmęczona.
-Ja spadam, zamknijcie później.-oznajmił Rey.
-Okey, narka.
Wyszedł. Podszedł do mnie blondyn.
-Udało ci się?
-A co nie widzisz?
-Nie.-popchnął mnie, po czym oparł o moje auto.-Miałaś być dla mnie miła.
-Nie muszę, pieprz się.-próbowałam go odepchnąć. Nie udało się.
-Nie?  A co zrobisz teraz?-Gwałtownie przycisł swoje usta do moich.
Nie chciałam tego. Wbiłam paznokcie w jego klatkę i odepchnęłam, po czym dałam mu z liścia. Byłam w szoku. Nie wiedziałam co się stało. Szybko wsiadłam do sanmochodu i z piskiem opon wyjechałam. Postanowiłam jechać w miejsce, które tylko ja znam. Był to klif. Jechałam 185km/h. Z taką prędkością wjechałam na małe uniesienie. Mocno wdępnęłam w chamulec. Zdążyłam zachamować przed klifem.  Wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami, opierając się, a następnie zjeżdżając po nich w dół. Kolana przyciągnęłam do piersi, a głowe schowałam w dłoniach. Nie wiem z jakiego powodu zaczęłam płakać. Czy dlatego, że jastem bezuczuciowym potworem, czy dlatego, że Niall mnie przed chwilą pocałował. Po chwili wyciągnęłam telefon z kiszeni i zauważyłam wiele nieodebranych połączeń i ponad 60 wiadomości od niebieskookiego. Otwarłam jedną wiadomość. Pisało w niej tak:
" Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Proszę wybacz mi. Gdzie jesteś? Odezwij się do mnie proszę"
Czy mu na serio tak na mnie zależy?-zapytałam samą siebie. Postanowiłam się uspokoić. Wsiadłam do Mustanga i odpaliłam go. Pojechałam do domu. Wjecham do garażu i wysiadłam.
-Muszę jechać z tobą jutro do myjni, a i zapomniałam zapłacić Ray'jemu. Ahh..-powiedziałam do auta. Wiem to głupie, ale czasami tak już jest. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam piwo z lodówki. Usiadłam w swoim pokoju na łóżku. Dalej rozmyślałam.

Niall P.O.V
Dzwoniłem i pisałem do niej tysiące razy. Co ty kurwa zrobiłeś?-pomyślałem wsiadając do auta. Podjechałem pod dom Harrego. Zapukałem. Nikogo nie było.
- Ja pierdole.-krzyknąłem.
Wsiadłem energicznie do seat'a. Po 15 minutach byłem pod domem Sarah. Zacząłem walić w jej drzwi.
-Otwieraj wiem, że tam jesteś, proszę!!!!-krzyczałem.-Sarah!! Wyważę drzwi.-dalej nie otwiera.-Okey, na raz...dwa...- w tym momwncie drzwi dpmu uchyliły się.
-Czego?
-Porozmawiajmy. Ja nie chciałem tego zrobić. Proszę wpuść mnie.
-No nie wiem...
-Proszę, obiecuje, że nic ci nie zrobię złego. Przysięgam.
-Dobra.
Wszedłem za nią do kuchni. Oparła się o blat. Podszedłem do niej.
-Przepraszam, nie chciałem tego.- w tym momencie chciałem złapać ją za rękę, ale ona odsunęła się.
-Nie dotykaj mnie bo ci jeszcze przypieprze.
-Nie chciałem ci niczego zrobić, przepraszam.

(CZYTASZ=KOMENYUJESZ)
Dzięki. 😍😍

środa, 5 listopada 2014

Rozdział 3 Niall Horan

-Siema stary.-Przybili sztamę-siema, to twoja nowa dziewczyna?
-Sam sie jej zapytaj, chcesz coś do picia?
-Piwo.-Niall poszedł do kuchni.-Jestem Jack, brat Niall'a, a ty kim dla niego jesteś?-Podał mi rękę.
-Jestem Sarah, powiedzmy znajoma Niall'a.
-Aha spoko. Twój?-Wskazał na mojego mustanga za oknem.
-Taa, lubię się trochę pościgać-Uśmiechnęłam się do niego.
Był zupełnym przeciwieństwem mojego 'prześladowcy', przynajmniej ja tak myślałam. Przyszedł.
-I co poznaliście się już?
-Tak.-ziewnęłam.
-Chcesz już iść spać? Jest 23.30.
-Noo, a dasz mi jakąś koszulkę, albo coś do spania?
-Tak, chodź. Poczekaj chwilę Jack.
Poszliśmy do jego sypialni. Wyciągnął zszafy jakąś dłuższą koszulkę.
-A masz jakieś spodnie z dresu?
-No właśnie nie mam, ale nie wstydź się mnie.
Nie chciałam pokazać, że mam bandaże na nogach, a co gorsze co pod nimi jest, a w ogóle co go to obchodzi. Poszłam do łazienki, przebrałam się i weszłam do sypialni Niall'a. Popatrzał się na mnie.
-Masz świeżą...eee co ty masz na nogach?
-Nie twoja sprawa, a teraz możesz już iść.
-Oh okey.- Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi.
Położyłam się, a po chwili zasnęłam.
*Następnego ranka*
Obudziłam się zapachem jajecznicy i boczku. Zeszłam na dół. Niall był w kuchni.
-Co robisz?
-O cześć, szykuję dla ciebie śniadanie.
-Nie jestem głodna.
-Siadaj i jedz, a nie marudź jak małe dziecko.
-Ale..
-Siadaj, albo się zezłoszczę.
Zrobiłam co rozkazał. Zjadłam.
-Możesz pokazać mi drogę do mojego domu?
-Jak odpowiesz mi co ci się stało w nogi.
-To nie twoja sprawa!!!
-No to droga do twojego domu też nie jest twoją sprawą.
-Podam cię na policję!!
-Nie boję się.-Usiadł na kanapie przed telewizorem.
Poszłam zezłoszczona na górę. Leżałam sobie zła na łóżku, nie miałałam z czego zadzwonić bo rozładował mi się telefon. Na dół nie zchodziłam przez 2 godziny. Była już 12.30. Po chwili usłyszłam pukanie do drzwi sypialni. Do pokoju wszedł blondyn.
-Nie chcesz nic jeść? Jesteś taka chuda.
-Nie. Idź z tąd.
-Jak chcesz.
Powoli odwrócił się i szedł w kierunku drzwi. Postanowiłam powiedzieć mu o moich ranach, dlatego że powoli zaczynałam go lubić.
-Niall..
-Tak?-popatrzał się zszokowany na mnie.
-Tne się. Z tąd moje rany na nogach.
- Ale dlaczego?-Podszedł do mnie.
-Moi rodzice nie interesują się mną, pije, palę, ćpam, tak naprawde nie mam nikogo oprucz Harrego.
-Przepraszam ja...
-Nie ważne.
-To jest ważne. Teraz masz i Harrego i mnie. Dobrze?
-Nie chcę żebyś się w to mieszał.
-Ale ja chcę żebyś przestała to robić.-zapadła cisza.-mogę zobaczyć twoje nadgarstki?
tam też się czasami cięłam. Wciągnęłam ręce w jego strone. Podwinął mi rękawy.
-Boli?
-Już nie.
-Mogę cię przytulić?-zdziwiłam się, od dawna nikt mnie nawet nie dotykał.
-Jak chcesz?
Przysunął się do mnie i przytulił. Poczułam się dziwnie. Nie wiedziałam co zrobić. Niall wziął moje ręce i objął nimi swoją talię.
-Nie bój się. Dawno się nie przytulałaś?
-Ehmm..
Oderwał się ode mnie.
-To ubieraj się, pokaże ci tą drogę.
Niall wyszedł. Ubrałam się i zeszłam na dół. Blondyn już ubrał kurtkę i buty. Zrobiłam to samo co on.Wyszliśmy z domu. Już chciałam wejść do samochodu gdy nagle niebieskooki zapytał:
-Chcesz wyjść gdzieś na obiad? Bo wciąż mi to wisisz.-zaśmiał się cicho.
-Oh no dobra, ale nie zjem...
-Zjesz wszysto.-uśmiechnął się do mnie.
-Zobaczymy.
 ~*~
Dojechaliśmy pod mój dom. Wyszłam z samochodu i podeszłam do seat'a Niall'a.
-To masz 10 minut.-zaśmiał się.
-Oh nie zdążę się przyszykować. Przecież muszę zrobić makijaż, ubrać się i ułożyć fryzurę. Nie zdąże, to za mało czasu.-Blondyn wybuchł  śmiechem.
Weszłam do domu, a następnie do mojego pokoju. Wzięłam z szafy rurki i bluzkę, włosy rozpuściłam, a na twarzy rozsmarowałam puder w kremie, a na rzęsy naniosłam tusz. Zeszłam jeszcze do kuchni i napiłam się soku pomarańczowego. W salonie siedział ojciec.
-Cześć gdzie...
-Po jaką cholerę się mnie pytasz jak i tak cię to nie interesuje. Nara.
Wyszłam trzaskając drzwiami, a po tym wsiadłam do auta blondyna.
-Co cię tak zdenerwowało?-Zapytał Niall pisząc z kimś.
-Nie ważne. Z kim piszesz?
-Z dziewczyną.
-Nie mówiłeś mi nigdy, że masz dziewczyne.
-Bo znamy się dopiero od 3 dni.
-No tak.-Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie.
~*~
-Jesteśmy na miejscu.-odparł.
Stanęliśmy przed Nando's.
-Dawno tu nie byłam. Właściwie to dawno nigdzie nie wychodziłam tylko na imprezy.
-Serio?
-No tak. Właściwie to dlaczego uczepiłeś się mnie na tej imprezie? Przecież masz dziewczynę mogłeś z nią zatańczyć.
-Bo ona jest teraz w Francji na jakimś szkoleniu do pracy.
-Aha. Szkoda że nie możesz być przy niej tylko przy takim potworze jak ja.
-Co ty pieprzysz? Chciałbym teraz z nią ale z tobą też i nie nazywaj siebie  potworem .

(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
😊

poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 2 Niall Horan

Obudziłam się przez dźwięk mojego telefonu. Odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Hallo?
-Widzę, że jeszcze śpisz kochanie.
-Czego ty znów chcesz?
- Spotkajmy się tam gdzie był wczorajszy wyścig.
-O której?
- O 10.00.
- Okey, ale po co?
- Zobaczysz.
-Dobra nara.
-Dozobaczenia kochanie.
Nie nawidzę gdy ktoś nazywa mnie kochaniem, misiaczkiem itp. Przyprawia mnie to o mdłości. Zastanawiam się co ode mnie chce. Mam jeszcze 30 minut. Poszłam pod prysznic i ubrałam się w w czarne rajtuzy, tego samego koloru spudniczkę, biały crop top
i kurtkę na motor. To że nie chodzę do szkoły, palę, piję i ćpam to nie oznacza, że nie ubieram się w spudniczki. Poszłam na dół do kuchni. Był tam mój tata.
-Cześć ko...
-Taaa..-Przerwałam mu i wzięłam mleko z lodówki, a z szafki płatki.
Zjadłam przygotowane śniadanie i poszłam do przedpokoju. Na nogi nałożyłam czarne air max'y. Wzięłam klucze i wsiadłam do samochodu. Po 10 minutach już tam byłam, on też już tam był. Zatrzymałam się i wysiadłam delikatnie z mojego mustanga. Niall znów opierał się o maskę swojego samochodu.
- Czego?
- Podejdż bliżej, ja nie gryzę. Chyba, że no wiesz.-zaśmiał się.-Pościgamy się trochę.
-O co chcesz się niby ścigać?
-Jeżeli ja wygram to umówisz się ze mną, a jeżeli ty wygrasz to nie będę już do ciebie dzwonił, ani pisał.
-Dobra.
Ustawiliśmy się na wyznaczonej przez nas lini startu. Ruszyliśmy. Cały czas byłam na przodzie. Niall chciał mnie teraz wyprzedzić,  ale zauważyliśmy, że coś świeci na niebiesko-czerwono za nami. Tak to była policja. Niall wyrównał mi i zadzwonił do mnie. Odebrałam.
- Co robimy?
-Jedź za mną.
-Okey.
Przyśpieszyliśmy. "Prześladowca" jechał przez autostradę, a następnie wiechał w pola. Zauważyłam, że gliny już dawno przestały nas szukać. Stanęliśmy  przy drewnianym domu.  Wysiadłam.
-Po co mnie tu przywiozłeś?
-Gliny nas ścigały nie?
-No, ale już dawno przestały.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy?
-W moim domu. Chodź ściemnia się.
-Ja jadę do domu, nie mam zamiaru tu zostać.
-Nawet nie wiesz gdzie jesteś.
-To mi powiedz.
-To co kiedy się umawiamy?-zmienił temat.
-Nie wygrałeś wyścigu.
-Taa, nikt nie wygrał, ale uratowałem ci dupe.
-W sumie masz rację.
-Zapraszam.-Otwarł drzwi.
Zawachałam się, ale weszłam.  Przedpokój był mały, a kiedy przekroczyłam próg ujżałam salon połączony z kuchnią, schodu na 1 piętro i drzwi tarasowe. Na środku salonu stała sofa i stolik do kawy.
-Usiądź sobie.
Wykonałam rozkaz.
-Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki i nie musisz być taki miły.
-Ale mogę.-Pokazał mi język.-Była byś fajniejsza gdybyś była milsza kochanie.
-Będę milsza jak przestaniesz mnie tak nazywać ciołku.
-Dobra. Chcesz po oglądać jakiś film?
-Jak długo mam tu zostać?
-Nie zmieniaj tematu.
-Dobra, jakie masz te filmy?
Pokazał na wysoką szafkę. Wybrałam "Szybcy i wścieki:Tokio drift". Włożyłam płytę do odtwaarzacza. Usiadłam na kanapie, a Niall koło mnie z miską popcorn'u i dwoma puszkami coca-coli.
-Trzymaj.
Wzięłam puszkę, otwarłam ją i napiłam się. Po chwili zadzwonił telefon do blondyna. Odebrał.
-Siema...Za ile?... Pół godziny?...Spoko.
Rozłączył się.
-Gdzie masz toaletę?
-U góry po prawej stronie pierwsze drzwi.
Weszłam po schodach. Nie obracając się wiedziałam, że Niall patrzy się na mój tyłek. Nawet nie przeszkadzało mi to. Weszłam do pierwszych drzwi po prawej. Był tam wielki prysznic z masażem, toaleta, umywalka i stojak na ręczniki. Po skorzystaniu z toalety wyszłam z łazienki i byłam ciekawa co jest w drugim pokoju. Weszłam do niego. Na środku przy ścianie stało 2. osobowe łóżko, koło niego stała szafka nocna na której była mała lampka i budzik. Po lewej stronie pokoju była wielka pufa, a na przeciwko niej ogromna szafa. Cały pokój był szary. Poczułam za mną ciepłe powietrze. Odwróciłam się. Teraz przede mną stał niebieskooki.
-Przepraszam, ja tylko...
-Nie przepraszaj, nie masz za co. Każdy jest ciekawy.-Podszedł do mnie i położył ręce na moich biodrach.
-Co ty robisz?- odepchnęłam go lekko.
-Przepraszam.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.  Niall zszedł na dół. Ja po chwili zrobiłam to samo...

(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział1 Niall Horan

Wstałam o 8.00 z bólem głowy. Zeszłam na dół.Harry pichcił coś w kuchni.
-Hej jak ci się spało?
-Domyśl się. Boli mnie głowa i mam kaca.
-Trzymaj.-podał mi tabletkę.
Zażyłam ją.
-Odwieziesz mnie za chwilę?
- Tak, ale najpierw coś zjedz.
- Nie jestem głodna.-jestem niejadkiem.
- Musisz. Nie roumiem jak można ważyć 30 kilo przy wzroście 165.
- No i? Mam to od urodzenia, że jestem taka chuda.
- Taa yhm i może masz od urodzenia jeszcze, że się tniesz??
- To już nie twoja sprawa.
- Moja, ściágnij spodnie.-popatrzałam się na niego- Noo ściągaj, chcę to tylko opatrzeć.
Ściągnęłam spodnie z dresu które dał mi wczoraj Styles, a następnie bandaże. Mój 'starszy brat' wyciągnął z szafki watę i wodę utlenioną.
-Usiądź.- zrobiłam co kazał, a on uklękną przede mną.
-Skąd wiesz że...-mocno przycisną wacik do mojej rany.-Ał...
- Niecodziennie znajduje się żyletkę w koszu.
Skończył i owiną moje uda bandażem.
- To..ja się pujdę..no wiesz..ubrać.
Poszłam do góry. Ubrałam się. Styles czekał już w aucie. Po 30 minutach byliśmy pod moim domem.
-Dzięki-
-Yhm..
~*~
Otworzyłam przeglądarkę i wpisam " Nielegalne wyścigi-Londyn"
-Dziś o 20.35. Jadę-pomyślałam
Dostałam SMS'a. Nieznany numer." Nie startuj w wyścigu bo zginiesz".Nie bałam się, ani trochę.
Zbliżała się 20.10. Wsiadłam do mojego czarnego mustanga i odjechałam. Miejsce wyścigu było 10 minut od mojego domu, dlatego też byłam tam szybko. Kiedy jechałam pomiędzy ludźmi, aby zająć miejsce na lini startu wszyscy gapili się na mnie, ponoeważ byłam najlepsza z dziewczyn w tym co robię. Razem w wyścigu brało udział 6 samochodów. Po mojej prawej stał niebieski seat, a w nim siedział koleś ze
wczorajszej imprezy-Niall? Puścił mi oczko.
-Zapalcie silniki.
Odwróciłam się i zrobiłam co nakazał głos męszczyzny z megafonu.
- 1...2...3....START!!!
Ruszyliśmy. Droga wiodła przez lasy, autostrady i różne skrzyżowania. Po chwili za mną jechał tylko Niall. Próbował mnie wyprzedzić, ale nie udało mu się to. Pierwsza ukończyłam wyścig. Wszyscy gratulowali mi, a w nagrodę dostałam 6000 funtów. Po chwili odjechałam. Na drogach było pusto lecz zauważyłam, że ktoś jedzie za mną. Skręciłam. Spojrzałam w lusterko, nie było go. Jechałam 175 km/h. Oniemiałam kiedy zobaczyłam przed sobą stojące auto. Zaczęłam chamować. Zatrzymałam się kilka centymetróww od niego. Byłam zszokowana. Ocknęłam się. Wyszłam zła z samochodu. O maskę niebieskigo seat'a opierał się Niall.
-Popieprzyło cię, przecież mogłam zginąć.
-Ale nie zginęłaś.- zaśmiał się głupio.
-To ty wysłałeś tego SMS'A?
-Możliwe. Mówiłem ci, że nie odpuszczę. Mogłaś zatańczyć.
-Wyglądam na kogś kto lubi tańczyć?
-Nie, ale mi się nie odmawia.
-Hah chyba się mylisz.
- Ja się mylę?-podszedł do mnie i położył ręce na moich biodrach.-A teraz mi odmówisz?
-Zostaw mnie.
-Bo co mi zrobisz?
Dałam mu z liścia w twarz. Rozmasował policzek. Uśmiechnął się.
-Ostra jesteś kochanie.
-Przestań tak mnie nazywać, a i nie próbuj za mną jechać.
Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Zaparkowałam pod moim domem. Weszłam do środka i od razu do kuchni.Była tam moja mama.
-Hej kochanie. Co ciebie..
-I tak cię to nie interesuje.-przerwałam jej.
Wzięłam sok z lodówki i poszłam do góry. Wybrałam numer Harrego.
-Hej coś się stało?
- Twój koleżka prawie mnie zabił.
- Który?
-Niall.
-Hahaha on? Gadasz głupoty. On jest nie groźny.-Zaśmiał się.
-Taa, widzę jaki groźny nie jest tylko chciał mnie zabić.
-Może chce cię poderwać? On jest dziwny, ale nie aż tak żeby kogoś zabić. Pogadam z nim, ale muszę kończyć bo Kay zaraz przyjeżdża.-Kay to jego dziewczyna.
-Okey. Dzięki. Śpij dobrze.
-Ty też. Kocham cię siostrzyczko.-zaśmiał się.
Po 00.00 poszłam spać.

sobota, 1 listopada 2014

Prolog.

Jestem Sarah. Mam 19 lat. Nie chodzę do szkoły, ponieważ uważam, że jest to nie potrzebne do życia, a pracować i tak mi się nie będzie chciało, a poza ttm jestwm dziana. Wolę chodzić na imprezy, palić, pić i czasami sobie wciągnąć do nosa lub dać w żyłę*. Moi rodzice? Nie mają dla mnie czasu, nie przejmują się mną, wolą pracę od mnie. Nawet nie wiedzą, że już nie chodze do  budy*, przez to też tne się. Moje rany są tak głębokie, że aż mam po nich blizny. Nie mam chłopaka, jakoś żaden nie jest tym księciem na białym koniu. Dziś idę na imprezę do mojego przyjaciela-Harrego. Wolę towarzystwo chłopaków i sportowe auta od dziewczyn i obsesji na punkcie swojego wyglądu. Uwielbiam kolor czarny, dlatego też ubiorę dziś się cała na czarno.
 Podeszłam do szafy i wzięłam z niej ubrania. Założyłam rurki i koszulkę ( czarne.xd), a na t-shirt(koszulka) szarą bluzę z napisem "Black is my heart". Po chwili dostałam SMS'a : " Hej! Za 5 minut będę pod twoim domem. Xx". To Harry. Traktowałam go jak brata, ale tylko jego uważałam za mojego przyjaciela. Nie obejrzałam się nawet, a Styles (Harry) już był pod domem. Wsiadłam do fioletowego subaru.
- Cześć mała. Co tam u ciebie?
- Hej. Jakoś leci.- uśmiechnęłam się do niego, a on ruszył.
Po 45 minutach byliśmy pod jego domem. Weszliśmy do niego.
- O której wszyscu przyjdą?
- O 22.30. Która jest?
- 22.01.
- Pomożesz mi przenieść wszystko do ogrodu?
- Pewnie, to ja wezmę piwa i chipsy, a ty weś orężadę. Okey?
- Jasnę moja wysokość.- zaśmiał się.
Wszystko już przygotowaliśmy. Po 30 minutach zjawili się pierwsi goście. Na imprezie było zajebiście. Graliśmy w jakieś śmieszne i durnowate gry takie jak np. Butelka. Podeszłam do mojego przyjaciela.
- Jest jeszcze piwo w lodówce?
- Tak. Na samym dole.- już chciałam odejść, gdy chwycił mnie za ramię.- tylko się nie upij, a tak w ogóle zostajesz dzisiaj u mnie? Bo nie wiem kto cię odwiezie, no wiesz?
-Jasne.- uśmiechnęłam sie do mojego 'starszego brata'.
Poszłam do kuchni, wzięłam piwo i usiadłam przy stole. Po chwili usłyszałam czyjś głos za moimi plecami.
-Siema. Zatańczysz?
-Nie.- odwruciłam się do niego przodem.
-Co taka nie miła? To jest impreza, a nie kościół dla starych babuleniek.
-Dam ci jedną radę. Spieprzaj.-zauważyłam, że miał blond włosy i niebieskie oczy.
- Uuu... Lubię takie. Ja jestem Niall.
- Fajnie, a teraz pójdziesz już sobie?
- Dobra, ale wiedz, że nigdy nie odpuszczę ci tego. Nara i miłej zabawy.
Co on do cholery chciał?-pomyślałam. Impreza skończyła się po 03.30. Razem ze Stylesem posprzątaliśmy.
- To ja się już położę. Jestem tak zmęczona, że nie pytaj.
- No ja też, to ty idź do sypialni, a ja położę się spać tutaj, na kanapie.
- Nie ja się tu położę.
- Nie i koniec. Marsz na górę mały ćpunie.- zaśmialiśmy się, po czym poszłam do góry. Przed położeniem się pomyślałam, że sprawiłabym sobie jeszcze jedną przyjemność, poszłam do toalety, zdjęłam spodnie, a z pod klapki telefonu wyciągnęłam żyletkę. Zaczęłam ciáć się po udach. Sprawiało mi to ból, a za razem przyjemność. Krew lała się strumieniami. Wiedziałam, że Harry w swojej łazience ma apteczkę, wyciągnęłam ją z szafki, następnie bandażem owinęłam sobie uda. Po wszystkim wyrzuciłam żyletkę do kosza i poszłam spać.

(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dziękuję za przeczytanie mojego prologu. <3

Coś o mnie i pierwszy fanfiction...

Hejka! Mam na imię Wanesa. Mieszkam na Śląsku. Mam 13 lat. Postanowiłam założyć tego bloga dlatego, że pisze już opowiadania na fejsie ( facebook.xd) i chciałam podzielić się moimi wymysłami z większą grupą osób.
 Pierwszy fanfiction na tej stronie będzie o... Niall'u. Myślę, że spodobają się wam moje wymyślone historie. <3