niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 10 Niall Horan

Zdziwiło mnie jego zachowanie.
*Cztery dni później, Wigilia*
Obudziłam się o 8.00. Było mi strasznie nudno. Po chwili do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry! Jak się spało?
-Dzień dobry! Dobrze.
-Mam dla pani dobrą wiadomość.
-Tak, a jaką?
-Wychodzi dziś pani ze szpitala.
-To fantastycznie.-Uśmiechnęłam się.
-Odbierze panią ktoś?
-Tak zaraz zadzwonię po kolegę.
-A ja tylko napiszę wypis i przyniosę pani.
-Dobrze i dziękuję.
Uśmiechną się  do mnie i wyszedł. Od razu chwyciłam telefon i wybrałam numer do Harrego.
Odebrał.
-Hej, jak się czujesz?
-Hej, wspaniale. Dziś wychodzę ze szpitala.
-Przyjedziemy po ciebie.
-Okey, a powiedz mi tylko co u Niall'a? Bo ostatnio tu nie był u mnie.
-Pyta się o ciebie cały czas.
-Serio?
-Tak. Widzę, że wkońcu znalazłaś sobie kogoś?-Nie musiałam go widzieć żeby wiedzieć że uśmiechnął się do słuchawki.
-Muszę ci się przyznać, że coś do niego czuję, ale już nie pamiętam jak jest to czuć tak w pełni.
-Wiem księżniczko. A teraz się pakuj, zaraz będziemy, albo Niall będzie.-To ostatnie zdanie powiedział ciszej.
-Co, co, co?
-Nie nic pakuj się. Do zobaczenia.
-Hej.
Zrobiłam co kazał, a doktor po chwili przyniósł wypis i zjechałam windą na dół. Przed budynkiem stał...Horan opierając się o swoje auto. Podeszłam do niego.
-Hej, gdzie Hazza?
-W swoim domu coś szykuję na Wigilię z rodzicami.
-A no tak to dzisiaj.-Zesmutniałam ponieważ nie miałam z kim spędzić tego dnia.
Wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu moją torbę, wpakował ją do bagarznika, otwarł mi drzwi, weszłam do samochodu, a następnie zamknął. Po chwili on też już siedział.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. Dzięki.
Blondyn włączył ogrzewanie i uśmiechnął się do mnie.
-Co się tak szczerzysz?
-Przepraszam za te słowa które wypowiadałem kiedy "spałaś".-Znów zrobił się czerwony.
-Nie musisz mnie przepraszać.
-Co to znaczy?
-Że było to bardzo miłe.
Uśmiechnął się do mnie, a po chwili zdzwonił mu telefon. Staną na poboczu i odebrał.
-Hej....Okey...Na autostradzie...Tak za 30 minut....Okey...Spoko....Na 100% się zgodzi... Okey napiszę ci SMS'a...No, no...Pa..-Mówił do telefonu.
-Kto to?
-Harry.
-A co chciał?
-Zaprasza nas na Wigilię do jego domu i pyta się czy przyjedziemy.
-Jedziesz?
-A ty?
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. 1:0 dla mnie.
-Oh...Ja raczej jadę. A ty?
-Chyba tak, zawieziesz mnie?
-Jasne.
Dojechaliśmy do mojego domu. Weszliśmy.
-Pujdę się przemyć, ubrać i odstawić torbę, a ty możesz sobie coś zjeść, albo załącz sobie telewizor. Czuj się jak u siebie.
-Spoko.
Poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam czarne nakolanówki i szarą tunikę do połowy ud, a włosy rozpuściłam i pofalowałam.
Po 20 minutach przygotowań zeszłam na dół.
-Jestem gotowa.
Niall wstał i zaniemówił.
-Co ci?
-Nie nic. Ładnie ci.
-Dzięki.-Zrobiłam się czerwona.
Ubraliśmy buty, ja czarne szpilki, niebieskooki miał na sobie trampki, brązowe rurki i białą koszulkę.
Wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu Niall'a.
-Kurde nie mam dla nich żadnego prezentu.
-Harry powiedział, że nie musisz mieć. To chyba logiczne, że dopiero wyszłaś ze szpitala.
-A ty masz?
-Mam. Dla wszystkich. Mamie od Harrego kupiłem kolczyki, dodam, ze on to wszystko wymyślał, jego tacie krawat jemu jakiś zegarek, a tobie nie powiem co kupiłem.
-Masz dla mnie prezent?
-Tak, to dziwne?
-Dla mnie trochę tak.
Uśmiechnął się do mnie.
Po 10 minutach byliśmy pod domem Styles'a. Jego rodzice znali mnie od dawna. Wysiedliśmy.
Horan zaczął wypakowywać z bagarznika małe paczuszki, ale po chwili wyciągnął jedną wielką.
-Pomóc ci?-Zapytałam.
-Nie, poradzę sobie.
-Jak chcesz.
Podeszliśmy do drzwi i zapukaliśmy. Otworzyła nam mama Harolda. Popatrzała na mnie od dołu do góry.
-Ale ty wyrosłaś. Długie nogi, ładniutka i chuda. Ideał dziewczyny.
-Dzień dobry!-Uśmiechnęłam się.
-Wchodźcie.
Zrobiliśmy to. W kuchni przyżądzał coś Harry, a ojciec i jego siostra Gemma ubierali choinkę. Przywitałam się z nimi. Podeszłam do mojego przyjaciela od tyłu kiedy mieszał coś w garnku i przytuliłam się do niego.
-Hej kucharzu,
-Hej, już przyjechaliście?
-Tak.-Stanęłam obok niego.-Pomóc ci?
-Nie, ty odpoczywaj.
-Oh..okey.-Wkużało mnie to pomału.
*Po 16.00*
Usiedliśmy do stołu. Ja koło Gemmy, Niall na przeciwko mnie, Harry koło niego, a rodzice Styles'a także na przeciwko siebie. Było tam pełno potraw. Najpierw podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy życzenia. Natepnie zjedliśmy potrawy i deser. Byliśmy pełni. Po chwili Gemma  i  Harold dawali wszystkim prezenty.  Ja dostałam dwa. Jeden od mojego przyjaciela, a drugi od wielbiciela (Niall'a). Wszyscy je odpakowali.
-Sar teraz twoja kolej.-Powiedziała siostra Stylesa.
-Ja postanowiłam,  że otworze je w domu.
-Okey, nikt cię nie będzie zmuszał.
Siedzieliśmy chyba w takim świątecznym nastroju i gadaliśmy do 23.00.
-Ja niestety muszę się już zbierać. -Powiedziałam.
-Odwieść cię?
-Nie, nie będę ci robić problemu.
-Ale nie robisz.-Powiedział Niall.
-Oh...to spoko.-Uśmiechnęłam się.
Ubrałam buty i pożegnałam się ze wszystkimi i wyszliśmy.  Wsiedliśmy i ruszyliśmy.
-Myślę, ze prezent ci się spodoba.
Zaczęłam go odpakowywać.
-Co robisz?
-To co widzisz.
Otwarłam. W środku był pluszowy miś na nim naszyjnik i koperta, a w niej list.
-Proszę przeczytaj go jak będziesz w domu.
-Dlaczego?
-Po prostu.
-Nie, przeczytam go teraz.
Zaczęłam czytać rękodzieło w myślach:
                                                                              Sar!!!
                      Mówiłem Ci to codziennie kiedy byłaś w szpitalu, teraz też chcę to wyznać. 
                          Kiedy pierwszy raz ujrzałem Cię na tej imprezie u Harrego zakochał-
                      -em się w tobie. Nie wiem czy ty też obdażasz mnie tym uczuciem, ale 
                      chciałbym kiedyś być z tobą w poważnym związku. Jesteś piękna. Ku-
                     -piłem tego misia gdybyś jednak nie chciała być ze mną. Wtedy przy-
                     -pomniał by Ci o mnie, a naszyjnik z brylantem to oznaka miłości do
                     Ciebie. Jeszcze raz kocham Cię. Umówisz się ze mną?
                                                                                                      Niall <3
Zszokowało mnie jego wyznanie. Zapytał też czy się z nim umówię i powiedział, że chciałby ze mną być. Dla mnie to było dziwne ponieważ dawno nikt mi tego nie powiedział.
       Niall zaparkował na poboczu. Zgasił silnik i zapytał:
-I co?
-Jestem zszokowana, bo...
-Wiedziałem, pewnie nie czujesz tego do mnie co ja do ciebie.
-Możesz dać mi dokończyć zdanie?
-Tak, przepraszam.
-Jestem zaskoczona, bo dawno nikt nie powiedział mi tak miłej rzeczy.
-Serio?
-Tak.
-To jak umówisz się ze mną?
-Tak.-Odważyłam się powiedzieć to słowo.
-Dzięki.-Uśmiechnął się do mnie i ruszył.
Podwiózł mnie pod dom. Wysiadł i otworzył mi drzwi.
-Dzięki.-Wysiadłam.-To do zobaczenia.
-Czekaj.-Chwycił mnie za rękę.-Dzięki, że mnie nie wyśmiałaś.
-Dlaczego miałabym cię wyśmiać?
-Niektóre dziewczyny takie są.
-Ale ja do nich nie należę jak widac.
-Przepraszam nie chciałem cię urazić.-Pocałował mnie w policzek.
-Ja muszę już iść.
-Zadzwonię do ciebie.- Uśmiechnął się do mnie bo widział mnie zszokowaną.
-Okey.-Weszłam do domu.
Umyłam się, przebrałam i położyłam. Cały czas myślałam o Horanie. Po chwili dostałam SMS'a.
Od Niall:
"Miłych snów kochanie."
Do Niall:
"Jeszcze nie jestem twoim kochaniem. :)"
Od Niall:
"Jeszcze. :) <3"
Do Niall:
"Jeszcze.:) :3"
Nie ukrywam, że chciałabym zostać jego kochaniem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*Nastepny dzień*
Wstałam szczęśliwa o 11.00. Tak późno? Co się ze mną dzieje? Widocznie zmieniłam się przez to wystko. Z myślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół, otworzyłam zaspana drzwi. Niall? Co on tu robi?
-Hej co cię tu przywiało?
-Hej. Chciałem się zapytać czy masz dzisiaj czas?
-Tak. Wejdź.-Zrobił co kazałam.
-Fajny masz ten tatuaż.-Nawet zapomniałam, że mam na sobie tylko majtki i o rozmiar większą buzkę.
Zasłoniłam się.
-Nie musisz się mnie wstydzić. Jesteś ładna.-Uśmiechnął się i usiadł na stołku w kuchni.
Zrobiłam się czerwona. Pokazał mi żebym do niego podeszła. Zrobiłam to. Nie wiedziałam co chce zrobić.
-To gdzie idziemy?-Wziął mnie za ręce i postawił tak, że byłam pomiędzy jego nogami.Patrzałam na niego z góry. Usmiechnęłam się.
-Co się tak szczerzysz?
-A co nie mogę?
-Oczywiście, że możesz. To gdzie chcesz jechać?
- Hymm...Kino?
-Ale horror.
-No...
-No...?
-Dobrze.                        
Uśmiechnął się cały czas trzymając mnie za ręce. Zauważyłam, że ma piękne niebieskie oczy. Cały czas w nie patrzyłam, aż w końcu się obudziłam.
-To ja pujdę się ubrać.
-Czekam.
Znów wiedziałam, że patrzy mi się na tyłek jak wtedy kiedy byłam w jego domu.
-Znowu to robisz.
-Ale co? Ja tylko siedzę.
-Patrzysz mi się na tyłek.
-Nie prawda.
-Prawda i się ze mną nie kłuć.
Zrobił smutną minę, a ja weszłam na górę i przebrałam się w to. Zeszłam na dół.
-Już.-Weszłam do kuchni.
-No naresz...
-Chciałeś coś powiedzieć?
-Pięknie wyglądasz.
-Nie przesadzaj, to zwykłe ubrani.
-Ale ja nie mówię o ubraniach, mówię o tobie.
Usmiechnęłam się.
-Idziemy?
-Tak, chodźmy.
Wyszliśmy.
Po 20 minutach byliśmy w kinie. Uwilbiałam z nim chodzić do kina. Po chwili weszlismy do sali. Film się zaczął. W niektórych momentach był przerażający. W pewnej chwili Niall złapał mnie za rękę, a ja odwruciłam głowę w jego stronę. Byłam zszokowana.
-Coś się stało?
-Nie, nic..


(CZYTASZ=KOMENTUJESZ) <3
Dzięki <3



5 komentarzy: