poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 15 Niall Horan

-Zadzwonie do Harrego.-Oznajmił Niall.
Siedziałam na kanapie pod kocem i trząsłam się ze strachu. Horan zrobił mi herbatę i kanapki, ale odechciało mi się wszystkiego. Patrzałam się w jakiś punkt za oknem i nie wiedziałam co ze sobą dalej zrobić.

Niall P.O.V
Wybrałem numer Stylesa. Byłem zszokowany co się stało, nie wiedziałem co zrobić w takiej sytuacji dlatego zadzwoniłem do Hazzy. Po chwili odebrał.
-Hej stary co tam?-Odezwał się wesoły.
-Hej, nie za dobrze.
-Co się stało?
-Umm...Jak ci to powiedzieć?...
-No mów!!!-Krzyknął.
-Sarr chciał dzisiaj zgwałcić jakiś zboczeniec.
-Kur*a, nic jej nie jest?!
-Nie, ale jest cała roztrzęsiona i nie wiem co robić. Nie chce pić, ani jeść.
-Gdzie ona teraz jest?
-Siedzi pod kocem na kanapie i patrzy się w ten sam punkt od 15 minut.
-Zaraz będę, Jess też może przyjechać?
-Jasne.
-Okey. Pa.
Rozłączyłem się i poszłem do salonu. Usiadłem obok Sarah.
-A miało dziś być tak dobrze.
-O czym mówisz kochanie?-Zapytałem.
-Ostatni dzień bycia dziewicą.
-Chciałaś żeby cię zgwałcił?-Byłem zszokowany.
-Nie, miałam je stracić z tobą.-Popatrzała się na mnie.
-Przykro mi.
Znów przeniosła wzrok za okno.

Harry P.O.V
-Jess jedziesz ze mną?-Zapytałem rówznocześnie ubierając spodnie.
-A gdzie?
-Do Sar i Niall'a.
-Coś się stało?
-Sar byłaby dziś zgwałcona.
-Co?!-Zdziwiła się.
-Tak, Niall przed chwilą dzwonił żebym przyjechał bo siedzi i nic nie chce jeść i pić. Zamknęła się w sobie.
-Oczywiście, że jadę z tobą.
Po chwili wyjechaliśmy.

Sarah P.O.V
-Może się położysz?-Zapytał blondyn.
Pokręciłam przecząco głową.
-Zjesz? Napijesz?-Znów "nie"-To może chociaż pójdziesz do toalety?
-Nie chce Niall.
Po 10 minutach ktoś zapukał. Niebieskooki poszedł otworzyć, a po chwili do salonu weszli Harry i Jessica. Hazza usiadł przy mnie.
-Hej, jak się czujesz?-Zapytał.
-A jak mam się czuć?-Nie patrzałam się na nikogo.
-Umm...musisz jechać z tym na policję. Sar.
-Nie, ja nie chcę.
-Wydaje mi się, że ty go znasz.
-Nie znam go. Nigdy nie widziałam go na oczy.
-To dlaczego nie chcesz iść z tym na policję?
-Bo nie chce im wszystkim się z tego zwierzać i tak nic nie zrobią.
-Uwierz mi, że zrobią.
-Nie chce i koniec.
-Ugh...-Wstał.-Zjedz coś chociaż. Znowu schudniesz.
-Nie chce mi się.
Poszedł.

Niall P.O.V
-Chcecie się czegoś napić bo myślę, że z nią nic nie zdziałamy.
-Wiesz, może lepiej jak zostanie z tobą.-Poszliśmy do kuchni.-Tylko uważaj żeby się znów nie cięła.
-Racja. Znów wyląduje w szpitalu.
-Ile razy tam była?-Zapytała Jess.
-2.
-Co się wtedy wydarzyło?
-Raz była odwodniona, a drugi połknęła tabletki nasenne popijając alkoholem.
-Dlaczego to zrobiła?
-Jej rodzice najpierw się nią nieinteresowali, a następnie wyjechali i napisali jej, że zostają na stałe we Francji.
-Biedaczka.
-Tak.-Odparłem
-Dobrze, że ma ciebie. Zrobisz dla niej wszystko.-Uśmiechnęła się.
-Tak. Serio się zakochałem.
-Heh widać.-Zaśmiał się Styles.-Jedziemy?-Zapytał Jess.
-Tak.-Odpowiedziała.
Ubrali się i wyszli.
 Spojżałem na zegarek, 20.59. Poszedłem do salonu.
-Może się położysz?
-Tak to chyba będzie najlepsze rozwiązanie.-Wstała, ale lekko się zachwiała.
-Pomogę ci.
Weszliśmy na górę. Sar usiadła na łóżku i zdjęłą pomału spodnie.
-Dziękuję.
-Jestem twoim chłopakie, nie musisz mi dziękować.
-Tak, ale gdyby nie ty to nie wie..-Przerwałem jej pocałunkiem.
-Zapomniej o dzisiejszym dniu.-Znów ją pocałowałem.-Kocham cię.
 -Ja ciebie też. Zaśniesz ze mną?
-Oczywiście tylko się przebiorę.-Chciałem odsunąć się żeby zdjąć spodnie, ale Sar chwyciła mnie za rękę.
-Nie chcę żebyś odebrał mnie źle, że nie chcę z tobą tego robić. Poprostu jestem zszokowana tym co się stało i osłabiona po dzisiejszym ataku.
-Rozumiem cię, naprawdę był silny.
-Tak, nigdy wcześniej nie miałam ich takich.
-To ta sytuacja kochanie.
-Może jutro będę miała więcej energii i wogóle zapomnę o dzisiejszym dniu. Przynajmniej po jakimś czasie.
Uśmiechnąłem się do niej. Po chwili przebrałem się i położyłem koło Sar.

Sarah P.O.V
Obudziłam się o 9.00. Niall'a nie było już w łóżku. Zdziwiłam się, że tak wcześnie wstał. Zeszłam na dół. Miałam o wiele więcej energii niż wczoraj. Horan był w kuchni.
-Hej.
-Hej słońce, jak się spało?-Zapytał.
-Przy tobie? Bardzo dobrze.
-Wydzę, że już ci lepiej.
-Tak, dziękuje Niall.
-Zaczynasz mnie wkurzać.-Podał mi jajecznicę na boczu i kanapki.
-Dlaczego?
-Bo cały czas za wszystko dziękujesz.-Pochylił się nademną.
-A co nie mogę?
-Nie.-Pokazał mi język i cmoknął w usta.-Jedz.
On usiadł koło mnie i także zaczął spożywać posiłek.
-Co robimy później?
-Jedziemy po twoje auto i nie weim co dalej.
-Ciekawe czy zakupy się nie zepsuły.
-Nom.
Poszedł pozmywać naczynia.
-Niall?-Przeciągnęłam.
-Co-o?
-Może pojedziemy gdzieś w góry?
-Urlop mogę wziąć dopiero w Lutym.
Zesmutniałam.
-Ide się ubrać.
-Yhm...-Nawet nie chciało mu się odpowiadać.
Poszłam na górę. Z szafy wyciągełam to i ubrałam. Horan też postanowił się przebrać. Zrobiłam makijaż. To co zwykle: podkład, kreski i tusz do rzęs.  Czarne włosy spięłam w kucyk. Zeszłam na dół, blondyn także.
-Jedziemy?-Zapytałam.
-Tak, chodź.
Weszliśmy do auta. Niall ruszył.
~*~
Po 15 minutach byliśmy na tym samym parkingu co wczoraj porwał mnie ten zboczeniec.
-Może pojedziemy do mnie?-Zapytał Horan.
-Jak chcesz.-Odpowiedziałam.-Muszę wejść jeszcze do sklepu.
-Idę z tobą.-Wyszedł, ja też.-Nie chcę żeby coś ci się stało.
Wziął mnie za rękę i weszliśmy do marketu.
-Co chcesz kupić?-Zapytał.
-Podpaski i tabletki przeciwbólowe.
-Masz okres?
-Niestety.
Kupiliśmy wszystko i wróciliśmy na parking.
-Dasz radę prowadzić?-Zapytał.
-Tak.
-Okay, jedź za mną.
Uśmiechnęłam się i poszłam do Mustanga. Wyjechaliśmy. Po 5 minutach jechaliśmy przez autostradę w lesie. Było mało samochodów. Postanowiłam zjechać na prawą stronę i ścigać się z blondynem. zauważył, że chce się pościgać. Przyśpieszył, a ja wrzuciłam 5 bieg i wdepłam w gaz. Nagle z przeciwka wyjechał tir. Na szczęście udało mi się szybko zjechac na lewo. Zwolniłam. Jechałam dalej za moim chłopakiem.
~*~
Po jakimś czasie byliśmy pod jego domem. Wzięliśmy zakupy z wczoraj, ja wzięłam także te z dzisiaj. Weszliśmy do domu.
-Co robimy na obiad kochanie?-Odparł głodomor.
Weszłąm do kuchni gdzie był Niall.
-Tortilla. Tu masz Polo.-Podałam mu.
-Nie zapomniałaś.
-O tobie nigdy.
Podszedł do mnie i pocałował.
-Kocham cię słonko.-Uśmiechnął się.
-Ja ciebie też misiu.
-Pomóc ci ?
-Nie, dam radę.
Cmoknął mnie w usta. Odkleiłam się i wzięłam do ręki ciasto na tortillę.
-Gdzie masz patelnię?
-Dolna szafka po prawej.-Poszedł do salonu.
-Okey.
Wyciągnęłam ją, położyłam na ogień i wlałam oleju. Pocekałam aż się wystarczająco nagrzeje i położyłam placki. W tym czasie kiedy się piekły pokroiłam filety z kurczaka w małe kostki.
-Niall jesteś mi potrzebny.-Przyszedł-Musisz podpiec kuraka.
-Okey.
Kocham to zdjęcie <3 (MUJ MONSZ) <3


(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Wiem, że i tak nikt tego ^ nie zrobi, ale z przyzwyczajenia. Pa <3




1 komentarz:

  1. Jak zawsze piękny. Już czekam na next ! *.* Lodowata :>

    OdpowiedzUsuń