środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 17 Niall Horan

-Chodźcie tu laseczki.-Biegł za nami.
-Nie!!Aaaaa!!!-Złapał mnie w tali.
-Nie uciekniecie mi teraz. Buhahahaha!-Śmiał się.
-Puść nas. puść!!!Aaaaa!!-Krzyczałam śmiejąc się równocześnie.
-Nie, chyba, że coś za to dostanę.
-Co chcesz tylko nas wypuść!
-Całusa.-Położył głowę na moim ramieniu.
-Haha! Za takie coś?-Zaśmiałam się.
-Nie to nie, nie puszczę cię.
-Dobra, ale chodź najpierw nakarmić Chickę (Czikę).
-Okey. Kupiłem jedzenie, jest w dolnej szawce w kuchni.
Poszłam więc tam gdzie znajdowało się jedzenie dla szczeniaka i wsypałam do miski po czym dałam to Chice(Czice). Jadła. Teraz poszłam do Niall'a. Siedział na kanapie.
-Jestem.
-Chodź tu do mnie.-Poklepał ręką swoje kolano.
Usiadłam na nie rozkrakiem w stronę jego twarzy. Zaczęłam go całować. On jezdził rękami po moich plecach. Kocham go bardzo. Odczepiłam się od niego.
-Idziemy później się przejść?-Zapytał
-Jak chcesz, a gdzie?
-Może pójedziemy do Harrego?
-Tak, tylko najpierw zadzwońmy czy jest w domu.
Wzięłam telrefon ze stolika za mną i wybrałam numer Stylesa. Odebrał.
-Cześć Sar, jak się czujesz?
-Dobrze, jesteś w domu?
-Tak z Jess, a co?
-Bo pomyśleliśmy, że możemy przyjść z Niall'em, co ty na to?
-Jasne, to może zrobimy jakąś imprezę. No wiesz piwo, wódka, drinki?
-Dobry pomysł, to my jeszcze pojedziemy do sklepu i jak coś to dzwoń.
-Okey czekamy.
-Do zobaczenia.
-Do zo.
Rozłączyłam się.
-I co?-Zapytał Horan.
-Musimy jechać do sklepu jeszcze.
-Po co?
-Po alkohol.
-Aaa czyli, że robimy małą imprezę?
-Dokładnie, ubieraj się.
Zeszłam z niego.
-Ja idę na górę.
Tak też zrobiłam. Otwarłam szafę. Postanowiłam ubrać się w to, a czarne włosy związałam w kucyk. Zeszłam na dół.
-Jesteś gotowy?
-Taaa...-Patrzał się na mnie z otwartą buzią.
-Co ci?-Nie odpowiadał.-Niall!!!
-Jesteś...yyy....WOW!-Podszedł do mnie, chwycił w talii i przyciągnął do siebie tak, że nasze biodra stykały się.
Pocałował mnie.
-Idziemy?-Zapytałam.
Jakoś nie miałam ochoty na całowanie się. Wiecie okres. Chcę się w końcu napić.
-Taa...-Widać, że był zły.
Wzięłam torebkę i klucze. Wyszliśmy. Zamknęłam drzwi domu, siedliśmy do samochodu, a Niall po chwili ruszył.
 Po 15 minutach byliśmy pod sklepem.
-Przepraszam.-Odparłam.
Czułam się źle, że jestem dla niego nie miła. Chwyciłam go za rękę którą trzymał na swoim udzie.
-Przepraszam, że jesten ale to ten okres. Musisz się, albo przyzwyczaić, albo odej...
-Nie mów tego słowa.-Chwycił moją rękę i ścisnął ją.
-Ughh...Możesz być zły na mnie, ale ja z tym nic nie zrobię.-Wyślizgnęłam z jego ręki moją i wysiadłam.
On po chwili zrobił to samo. Szłam w kierunku drzwi wejściowych do marketu, a Niall za mną. Po chwili poczułam jak Horan bierze mnie za rękę. Wyrównał mi kroku. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Nie byłem na ciebie zły, ani nie jestem.
-Byłeś.
-No może trochę, ale już nie jestem.-Dalej był smutny.
-To dobrze.-Uśmiechnęłam się tym razem do niego, ale blondyn uniusł tylko trochę lewy kącik ust.-Co ci jest, dlaczego jesteś smutny?
-Nie jestem smutny tylko myślę co kupić.-Dalej był tak jakby nieobecny.
Nie wnikałam w to już i tak by mi nie powiedział. Przechodziliśmy pomiędzy półkami z alkoholem.
-Co bierzemy?
-To może 16 piw, 2 wódki?
-Spoko, tylko jeszcze trzeba jakieś soki i chipsy.
-Okey.
Wzięliśmy to co przd chwilą wymieniliśmy i ruszyliśmy do kasy. Zapłaciliśmy, a po chwili byliśmy już w drodze do domu Harrego.
  Po 30 minutach siedzenia w samochodzie wysiedliśmy z niego. Od razu z wielkiego mieszkania wyszedł Styles.
-Siema, co mam wziąć?
-Hej, weś piwa, ja wezmę wódę i soki, a ty Sar weś chipsy.-Rozkazał niebieskooki.
-Dobrze kochanie.-Odpowiedziałam, a on uśmiechnął się lekko. Poszłam do środka.

Niall P.O.V
Sar weszła do domu. Ja chwyciłem torbę z sokami i wódką w rękę, a Harry z piwem.
-Powiedziałeś jej?
-Jeszcze nie.
-Musisz jej powiedzieć. Ona się załamie jak od razu wyjedziesz.
-Ty przy niej będziesz.
-Ale ja nie zastąpie jej ciebie Niall. Ona cię kocha. Ty ją też, co nie?
-Oczywiście, tylko ja się troche cykam wyjechać. Wiesz ten drań chciał ją zgwałcić i wogóle. A nasz związek nie wiem czy przetrwa na odległość.
-Czym prędzej tym lepiej. Masz tylko tydzień. To bardzo mało czasu.
-Wiem. Jutro jej to powiem.
-Okey, chodź.
Weszliśmy do jego domu.
*Po 00.00*
Świetnie się bawiliśmy. Tańczyliśmy, piliśmy i śmialiśmy się. Było po prostu zajebiście. Narąbaliśmy się niesamowicie.

Sarah P.O.V
Było super, tylko że wypiłam tylko dwa piwa i zaczął mnie boleć brzuch, a jak bym wzięła tabletkę to i tak by to nic nie pomogło. Postanowiłam się położyć. Podeszłam do Harrego.
-Harry gdzie mogę się położyć?
-Idziesz już spać mała?
-Nie, źle się czuję.
-A co ci jest?-Zachwiał się.
-Brzuch mnie po prostu boli.
-Aha to idź do góry.
-Okey. To pa.
-Narrazzje.-Pijak.
Weszłam po schodach, a następnie do pokoju Harrego, zdjęłam spodnie i położyłam się w jego dwu osobowym łóżku. Strasznie mnie bolało. Łzy pociekły mi po twarzy.

W pewnym momencie ból ustąpił i zasnęłam.
  Obudziłam się chyba jeszcze w nocy, ponieważ za oknem było jeszcze ciemno. Sięgnęłam po torebkę którą dałam wczoraj sobie na szawkę nocną i wygrzebałam z niej telefon. Odblokowałam go. Dopiero 5.00. Super Sarr mistrzynia spania. Odłożyłam go na to samo miejsce. Gdy przysunęłam się bardziej do środka poczułam ciało. Oczywiście Niall. Nie chciałam go obudzić.
-Nie umiesz spać?-Zapytał.
-Brzuch, a ty?
-Też nie.
Odwróciłam sie twarzą do niego.
-Dlaczego jesteś...shh-Większy ból.
-Coś nie tak? Sar?
-Nie, to nic. Rozmawiajmy. Dlaczego jesteś taki smutny?
-Powiem ci później dobrze?
-Nie możesz teraz?
-Nie Sar, wolę pogadać o tym w domu, na trzeźwo.
-Ugh,... dobrze.
Boję się o co może mu chodzić. Kocham go i nie chce stracić. ból się nasilał. Wstałam i wybiegłam z pokoju. Poleciałam do kuchni. Znalazłam tabletki na ból i popiłam dwie wodą. Za mną przyleciał Niall.
-Nic ci nie jest?-Zapytał zdyszany.
-To ten brzuch.
-Może powinnaś iść z tym do lekarza.
-Nie trzeba, nic mi nie jest. Czasami jest to ze stresu, albo zła.
-Stresujesz się? Przed czym?
-Przed tym...shhh.-Złapałam się za brzuch.-...co chcesz mi powiedzieć.
-Uhh..-Wypuścił powietrze z ust.-Muszę wyjechać.-Zainteresowała go podłoga.
-Co?-Nie wierzyłam w to co mówił.
-Muszę wyjechać, nie wiem na  ile. Mam pracować nad jakimś nowym projektem części do auta.
Zesmutniałam, nie wiedziałam co robić. Zaczęłam dusić się własnym powietrzem. Zrobiło mi się strasznie ciepło. Czyli samochody są ważniejsze ode mnie? Super. Mogłam nie mieszać się w miłość. To nie dla mnie. Już na początku wiedziałam, że będzie źle. Może myślał, że się z nim prześpię, on wyjedzie i wszystko będzie w porządku? Co teraz będzie z nami?
-Ale na ile?-Zapytałam ze łzami w oczach.
-Sam nie wiem.-Dalej interesowała go tylko podłoga.
Pobiegłam do góry. Ubrałam spodnie, wzięłam telefon i torebką, a następnie pobiegłam na dół i ubrałam szpilki.
-Gdzie ty idziesz jest środek nocy?-Zapytał Horan.
Odwróciłam się do niego.
-Pamiętasz jak obiecywałeś mi, że będzie tak pięknie. Będziemy razem do końca. Że będziesz moim narzeczonym, a następnie mężem. Pamiętasz? Bo ja już nie.-Otwarłam drzwi i wybiegłam.
-Sarah przestań, wróć!!! Sar!!! -Wołał.
Szłam dalej. Po chwili wyszłam na chodnik rynku miejskiego. Szłam nim i płakałam, wręcz ryczałam. Zadzwoniłam po taksówkę. Po chwili już była.
~*~
Weszłam do domu i usiadłam na sofie.  Nie wierzyłam w to co się przed chwilą stało. Wyciągnęłam telefon. Było tam 50 SMS'ów od blondyna i 106 nieodebranych połączeń. Ja tak go kocham, a dla niego są ważniejsze auta od swojej dziewczyny. Postanowiłam się położyć.
*Kilka godzin później*
 Obudziłam się o 8.00 lizana. Oczywiście to Chika. Uśmiechnęłam się. To była jedyna pamiątka po Niall'u.
-Cześć, chodź idziemy na dwór co?
Zaszczekała. Wstałam, miałam na sobie to co na wczorajszej imprezie, ubrałam tylko szpilki i wyszłam ze szczeniakiem na spacer. Szłam ścieżką prowadzącą za mój dom, a Chika przede mną. Zrobiła co potrzeba i po 15 minutowym spacerze poszłyśmy do domu. Po chwili pod mój dom przyjechał Seat Horan'a. Zaczął walić w drzwi. Dobrze, że je zamknęłam.
-Sarr!!! Otwórz te cholerne drzwi!!! Sarr kurwa!!!-Krzyczał.
Stanęłam przy drzwiach.
-Czego chcesz?!
-Daj mi wytłumaczyć!
-Mów!!!
-Może tak face to face (twarzą w twarz)?
Uchyliłam drzwi.
-Czego?-Patrzałam się w jego cudowne niebieskie oczy.
-Nie chciałem z nami skończyć, przecież możemy wytrzymać w związku na odległość. Sar proszę.
-Taa.., a jeżeli poznasz tam kogoś innego, albo ktoś mnie napadnie znów?
-Po pierwsze nie mogę kogoś innego poznać bo tylko ciebie kocham, a po drugie nie będziesz wychodzić z domu, proste.
-Taa...
-Wpuść mnie-Rozkazał.
Zrobiłam co kazał. Zamknęłam za nim drzwi, wszedł do kuchni. I w tym momencie zapadła cisza, postanowiłam ją przerwać. Oparłam się o blat i zaczęłam:
-Kiedy?
-Co kiedy?
-Kiedy wyjeżdżasz?
-Za 6 dni. -Podszedł do mnie i znów przyciągnął do siebie. -Kocham cię.-Pocałował mnie w głowę, przytuliłam się do niego.
-Ja ciebie też. Przepraszam za tamte słowa które usłyszałeś.
-Nic się nie stało, rozumiem cię. Jak twój brzuch?
-Dobrze, dziękuję. -Pocałowałam go w policzek.
-Przyjemność po mojej stronie kochanie.


Przykro mi ale next niestety krótki, następny oczywiście dłuższy.
(CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ)
Dzięki <3



6 komentarzy:

  1. Twój blog został dodany do spisu :)
    http://wykaz-opowiadan.blogspot.dk/p/niall-horan.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbisty *.* Już czekam na Next ! Lodowataa :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej *.* ale mi się tutaj podoba *.* Na pewno będę zaglądac co raz częściej bo w jeden dzień nadrobiłam wszystko :) i bardzo mnie to wszystko zaciekawiło:)
    Nie moge się doczekac co będzie dalej :D

    Zapraszam: defend-zaynmalik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny daj next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. znalazłam bloga dzisiaj, i rly cudo *-*
    czekam na nn <3
    i zapraszam ^^ nothinglikeusm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń