*Następny dzień*
Wstałam o 09:00 i poszłam na dół w długiej koszulce i majtkach. W kuchni był już Harry czekający na mnie ze śniadaniem.
-Hej-Powiedziałam ziewając.
-Hej widzę, że księżniczka się nie wyspała.
-Trochę. Co wczoraj powiedziałeś Niallowi?
-Prawdę.
-Coo?
-Tak, ale powiedział, że cię rozumie i nie gniewa się na ciebie.-Uśmiechnął się do mnie.
-Serio?
-Tak.
-Łufff..-Odetchnęłam, nie chciałam stracić przyjaciela.
-Siadaj i jedz.
Zrobiłam co kazał.
-To od czego zaczynamy?-Zapytałam żując kanapkę.
-Od przeproszenia przez ciebie Niall'a.
-Ale powiedziałeś..
-Tak, ale powinnaś go jeszcze sama przeprosić i wyjaśnić z nim tą całą sprawę, a poza tym on nie zerwał ze swoją dziewczyną przez ciebie, on jej po prostu nie kochał i nie pasowali do siebie. Przyjedzie tu.
-O której?
-Za chwilę, a ja zaraz muszę wracać do domu przebrać się i do pracy.
-Zostawiasz mnie samą?
-Nie, z Niallem.-Zaśmiał się.
-Bardzo śmieszne, a jeżeli znowu go okłamię?
-To spróbuj go nie okłamać. Muszę lecieć.-Poszedł do przedpokoju, a ja za nim.
Ubrał buty.
-Powodzenia i do zobaczenia.-Powiedział i cmoknął mnie w policzek.
-Dzięki. Pa.
-Podoba mi się twój tatto.
-Zrób sobie taki.-Uśmiechnęłam się.
-Możliwe. Hahah Pa.-Wyszedł.
Poszłam na górę. Umyłam się, przebrałam w krótkie spodenki i koszulkę z długim rękawem, pomalowałam i uczesałam w koka. Po 10 minutach ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam nie patrząc przez wizjer. To....Niall.
-Hej.
-Hej, wejdź.-Pokazałam ręką. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy. Horan na kanapie, a ja na fotelu.
-Przepraszam za to co się wczoraj stało. Nie chciałam cię okłamać.
-Już dobrze. Nie gniewam się, Harry wszytko mi wytłumaczył.-Uśmiechnął się.
-Dzięki.
-Nie ma sprawy.
-Masz dzisiaj czas?
-Raczej tak.
-To może wyjdziemy gdzieś razem?
-Pewnie, idziemy od razu, czy mam ci dać więcej czasu?
-Możemy od razu tylko gdzie?
-Może do kina?
-Pewnie, weź laptopa i wyszukaj jakiś film, a ja się pujdę przebrać.
-Okey.
Poszłam na górę, ubrałam się w
to, rozpuściłam włosy i zeszłam na dół.
-Znalazłeś coś?
-Idziemy na komedię.
-Spoko. To idź już do samochodu, a ja tylko wezmę kluczyki od domu i telefon.
Blondyn zrobił co kazałam, ja wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam. Wsiadłam do auta niebieskookiego.
-Możemy jechać.
-Okey.-Ruszył.
~*~
Po 20 minutach byliśmy już pod kinem. Odebraliśmy zamówione bilety, Horan kupił colę i popcorn i poszliśmy do sali. Zajęliśmy miejsca. Zaczęły się 30. minutowe reklamy.
-Nienawidzę reklam.
-Ja też, ale przy najmniej będziemy tu dłużej.-Powiedział i się zaśmiał.
-Lubisz ze mną spędzać czas?
-Pewnie.
-Fajnie.-Uśmiechnęłam się do niego-Ja z tobą też.-Powiedziałam to tak cicho, że chyba nie usłyszał.
-Serio?-A jednak.
-Tak.-Ponownie się uśmiechnęłam.
Zaczął się film. Śmialiśmy się od samego początku do końca. Po 2. godzinach film się skończył. Wyszliśmy z sali dalej się śmiejąc.
-Hahaha...a ta jej mina. hahaha-Zrobił minę jak na filmie.
-Hhaha racja.
-Idziemy gdzieś jeszcze?
-Może na spacer? Niedaleko jest park.
-Spoko.
Poszliśmy. Chodziliśmy pomiędzy alejkami. Gadaliśmy o filmie naszej przeszłości.
-Byłaś kiedykolwiek zakochana?-Zapytał.
-Tak w gimnazjum. Od tego czasu w nikim.
-A co się stało, że nikt już nie zdobył twojego serca?
-Nie chciałam znowu się załamać i zostać zraniona.
-Yhm...
-A ty?
-Nadal jestem.
-Fajnie, a wyznałeś już to tej osobie?
-Nie, ale myślę, że ona tego nieodwzajemnia.
-Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać.-Uśmiechnęłam się.
-Może masz rację.
Przez dłuższą chwilkę szliśmy w ciszy.
-To ja już...może...pójdę do domu.
-Odprowadzić cię?
-Nie, nie musisz. Dzięki za dzisiaj. Było fajnie.-Usmiechnęłam się do niego.
-Do jutra.-Odwzajemnił uśmiech, chociaż był trochę smutny.
Poszłam. Miałam chwilkę do mieszkania. Weszłam.
-Hymm...ciekawe co u moich rodziców. Może przysłali mi jakiegoś e-mail'a?-Pomyślałam i od razu otworzyłam laptopa w kuchni. Zanim się włączył wyciągnęłam z lodówki piwo. Otwarłam je i upiłam trochę. Otwarłam pocztę w przeglądarcę i wpisałam swoje dane. Po załadowaniu się widomości zauważyłam jedną od mojej mamy.
Od mama:
16.03
26.11.2014r.
Temat:...
"Witaj kochanie!
We Francji jest cudownie, ale jesteśmy strasznie zapracowani z ojcem. Nie wiem kiedy wrócimy. Może za tydzień, dwa, a może za rok. Muszę ci to wyznać. Kochamy cię, ale zostajemy tu, w Paryżu już na zawsze. Będziemy ci przysyłać środki na konto. Myślimy, że dasz radę.
Kochamy cię."
Z oczu pociekły mi łzy. Wiem, że i tak nigdy nie interesowali się mną, ale chciałabym mieć w końcu normalną rodzinę, która mnie wspiera i zapewnia bezpieczeństwo. Chcę mieć teraz Harrego lub Niall'a przy sobie, żeby mnie pocieszyli. Dawno się nie nachlałam, zrobię to dzisiaj. Poszłam do salonu i wyciągnęłam z barku whisky mojego "ojca". Odkręciłam i zaczęłam pić z butelki. Nie chciałam już żyć. Po prostu odechciało mi się. Po godzinie spędzonej w kuchni przy butelce alkocholu postanowiłam iść się położyć. Wstałam. Zakręciło mi się w głowie, przez co prawie upadłam. Nie myślałam już trzeźwo. Postanowiłam wziąć jeszcze jakieś tabletki na sen żeby od razu zasnąć i zapomnieć o tym co moja "matka" mi napsała. Wzięłam z szafki, nasypałam sobie z 5 i połknęłam popijając whisky. Poszłam i położyłam się na sofie w salonie. Od razu zasnęłam.
*Następny dzień*
Harry P.O.V
Wstałem o 9.00. Martwiłem się o Sar. Nieodbierała ode mnie wczoraj połączeń. Coś musiało się stać. Postanowiłem zadzwonić do Niall'a czy nie ma jej u niego. Odebrał.
-Hej, coś się stało?
-Hej, jest u ciebie Sar bo nie odbiera ode mnie telefonu od wczoraj.
-Nie, niema jej u mnie. Może pojedź do niej.
-A masz czas żeby też tam przyjechać?
-Teraz mam robotę, ale jakby coś się stało to dzwoń.
-Okey. Do zobaczenia.
-Hej.
Rozłączyłem się i szybko ubrałem jeansy, koszulkę i buty. Wybiegłem i zamknąłem dom po czym wsiadłem do samochodu.
Po 15 minutach byłem pod jej domem. Szybko wysiadłem i zapukałem do jej drzwi. Jeden raz..., drugi....,trzeci... Nie otwierała. Przekręciłem gałkę jej drzwi. Było otwarte, zawsze się zamykała. Coś musiało sie stać. Wszedłem najpierw do kuchni, stała tam pusta butelka po whisky, jakies tabletki i laptop, następnie do salonu. Na kanapie leżała moja przyjaciółka. Uklęknąłem przy niej.
-Sar wstawaj!! Już 10.00.-Potrząsłem ją. Nic to nie dało.-Sar!!! Obudź się!!! Nie wygłupiaj się!!! Wstawaj!!!-Nie odpowiadała.
Wybrałem numer do Horana.
-Niall ona jest nie przytomna.
-Co??-Był zaskoczony.-Już jadę. Za chwilkę będę.
-Okey czekam. Spróbuję ją obudzić.
Rozłączyłem się i przystąpiłem do poprzedniej czynności.
-Sar obudź się! Proszę!! Nie chcemy cię stracić!! Sarr!!!Proszę!!!-Do oczu napłynęły mi łzy.
Po chwili w domu zjawił się Niall.
-Zadzwoń po karetkę.-Rozkazał.
-Okey.
Wybrałem numer pogotowia.
-Dzień dobry, proszę przyjechać moja przyjaciółka jest nie przytomna.
-Czy wie pan z jakiego powodu?
-Chyba tak. Możliwe, że wzięła tabletki popijając dużą dawką alkocholu.
-Dobrze proszę podać ulicę.
-C**** Street 4/5
-Dobrze zaraz będziemy. Może się pan rozłączyć.
Zrobiłem tak. Poszedłem do pokoju. Horan klęczał nad nieprzytomną dziewczyną.
-I co za ile będą?
-Za chwilę powinni być.
Po 5 minutach zjawili się. Zabrali Sar,a my pojechaliśmy za nimi do szpitala. Zawieźli ją do jakiejś sali. Nie mogliśmy tam wejść. Czekaliśmy na korytarzu. Po 30 minutach przyszedł do nas lekarz.
-Dzień dobry czy państwo są z rodziny?
Wiedziałem, że nas nie wpuści, ani nie powie nam co jej jest.
-Tak jestem jej bratem, a to jest mój kolega.-Skłamałem.
-Dobrze chodźmy. Powiem panu o co chodzi.
-Dobrze. Niall zostań tu.-Ostatnie zdanie powiedziałem do przyjaciela.
Poszliśmy z doktorem do małej salki.
-Proszę usiąść.
Zrobiłem to.
-Uratowaliśmy ją, al..
-Dziękuję panu to takie szczęście, kidy będę mógł do niej zajżeć?
-Proszę pozwolić mi do kończyć zdanie.
-Dobrze.
-Ale jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi. Może jutro, za dwa tygodnie, pół roku, a nawet... wogóle.
-Coo? A nie da się jakoś tego przyśpieszyć?
-Niestety nie. Trzeba tu tylko czekać. Niestety.
-Dobrze dziękuję.
Wyszedłem z gabinetu i pobiegłem do Nialla.
-I co ?
-Uratowali ją, ale jest w śpiączce.
-Że co?? Ale powiedział ci kiedy si obudzi?
-Powiedział, że może jutro, po pół roku,po roku, a nawet...-Zamilkłem.
-Nawet co?
-Może się nie wybudzić.-Ledwo wydostałem te słowa.
Niall P.O.V
Kiedy Harry powiedział, że Sar może się nie wybudzić do oczu napłynęły mi łzy. Dlaczego ona to zrobiła? Przez mnie? Jeśli tak to już nie chcę żyć. Może powinienem...nie nie powinienem.
*20.12.2014r."
-A co jeżeli ona się nie obudzi?-Zapytałem Harrego.
-Obudzi się. Bądźmy dobrej myśli.
-Tak masz rację.
Od paru dni nic nie jadłem. Myślałem tylko o niej. Myślałem także o tym czy jeśli się obudzi wyznać jej prawdę? Jest już 22.00, siedziałem przy niej cały czas, nawet wzięłem sobie urlop aby zostać przy niej. Styles niestety musiał chodzić do pracy, ale kiedy kończył ją zawsze tu przyjeżdżał. Zanim się obejżałem już spałem głową na jej łóżku.
*W nocy*
Sarah P.O.V
Przez ten czas w którym "spałam" wszystko słyszałam. Słyszałam lekarzy, Nialla, Harrego, a nawet tykanie zegara. Nie wiem która jest godzina, ale chyba powinnam już otworzyć oczy. Nabrałam trochę sił, ale tylko by to zrobić. Otwarłam. Byłam w ciemnym pomieszczeniu. To chyba sala szpitalna. Poruszyłam lewą ręką. Czułam, że ktoś ją ściska. Nie wiedziałam kto to. Chciałabym teraz przytulić się do dwójki moich przyjaciół.Tęskniłam za nimi. Co ja zrobiłam głupiego. Może odłożę to na jutro. Zasnęłam.
*Ranek*
Obudziłam się, ale nie otwierałam oczu. Wiedziałam że w sali był Horan. Już wiem kto w nocyściskał moją rękę. Był cały czas przy mnie. Chciałabym teraz go zobaczyć i przytulić się do niego. Zobaczyć jego uśmiech i te niebieskie cudowne oczy. Bardziej czuć jego dotyk. Nie wiem czy to jest to uczucie bo już go nie pamiętam, ale chyba się w nim zakochałam. Co z tego, że zrobił mi pare przykrych rzeczy, ale on przynajmniej był przy mnie cały czas. Spróbowałam uścisnąć jego rękę. Za pierwszym razem nie udało mi się, za drugim też, ale za trzecim już mocniej ściskałam jego rękę. Usłyszałam mruczenie chłopaka. Nie wiem od ilu nocy już nie spał. Obruciłam pomału głowę w jego stronę. Znowu uścisnęłam jego rękę nie otwierając oczu. Przypomniałam sobie jak pewnego dnia gdy tu leżałam pocałował mnie w policzek i powiedział, że mnie kocha. Jedna łza popłynęła mi z oczu. Otworzyłam je. Bolało. Musiałam przyzwyczaić je znowu do światła. Popatrzałam na blond włosy przyjaciela. Poruszył się,a po chwili uniusł głowę i otwarł oczy. Ja zamknęłam szybko moje. Chciałam zrobić mu niespodziankę.
-Cześć kochanie. Jak się śpi? Pewnie dobrze. Chciałbym zobaczyć twoje brązowe, duże oczy. Proszę zrób to dla mnie. Przecież wiesz, że cię kocham.-Powiedział do mnie.
Postanowiłam to zrobić. Otwarłam. Patrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Sar obudizłaś się!!!!Aaaaaaaa!!!Dzięuję Boże!!! Tak się cieszę!!!-Nie umiał opanować szczęścia.
Przytulił mnie.
-Hej.-Wydałam z siebie cicho.
-Hej. Tęskniłem za tobą.
-Ja też.-Znów powiedziałam cicho.-Gdzie..
-Zaraz do niego zadzwonię.
Zrobił to. Po chwili powiedział:
-Już jest na dole bo miał do ciebie jechać.
Uśmiechnęłam się.
Po kilku minutach do sali wbiegł zdyszany Styles.
-Sarr!!! No w końcu!!! Martwiliśmy się o ciebie.-On również mnie przytulił.-Był już lekarz?
-Nie jeszcze nie.-Odpowiedział Horan.
-Okey to ja go poszukam.-Harry poszedł.
-Dasz mi wody?-Zapytałam.
-Tak, trzymaj.-Usiadłam pomału na swoich siłach, a on podał mi szklankę.
Po wypiciu wody odstawiłam szkankę. Nabrałam troche energii.
-Przepraszam was.
-Nie przepraszaj tylko powiedz dlaczego to zrobiłaś?
-Muszę teraz?
-Masz rację powinnaś odpocząć. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się do niego, a on popatrzał w moje oczy.
-Dlaczego tak patrzysz?
-Nie...nic....po prostu....zapatrzałem się.
Do sali wszedł lekarz oraz mój przyjaciel.
-Dzień dobry!-Przywitał się doktor.
-Dzień dobry!
-Widzę, że już pani sobie pospała?
-Tak, dziękuję za uratowanie życia.
-To moja robota.-Uśmiechnął się.-Jak się pani czuje?
-Całkiem dobrze. Kiedy będę mogła wyjść?
-Jeszcze zrobimy pani badania i tak po 3-5 dni powinna pani wyjść.
-Uff..to dobrze.
-Proszę odpoczywać.
-Dobrze.
Po chwili wyszedł z sali.
-Przynieść ci coś do jedzenia?-Zapytał Niall.
-Tak. Proszę. Jestem strasznie głodna.
-Okey.-Poszedł.
Na miejscu blondyna usiadł loczek.
-Muszę ci coś powiedzieć.-Odrzekł.
-Coś się stało?
-Nie, ale on się w tobie kocha.
-Wiem.-Uśmiechnęłam się.
-Skąd?
-Wszystko słyszałam. Słuszałam kiedy tu byliście, wszystkie wasze rozmowy, wszytko.
-Spoko.
-Przepraszam was.
-Wybaczam ci, twój kochaś pewnie też.-Zaśmiał się.
Do sali wszedł Horan z tależem pełnym frytek, dwoma hamburgerami i col'ą.
-Jedz.-Powiedział.
-Ja tego całego nie zjem. Pomożesz mi?
-Jasne.-Zaczęliśmy jeść.
-Chcesz też?-Zwróciłam się do Harrego.
-Nie, ja już będę musiał jechać bo mam robotę.-Odpowiedział.
-Okey. Do zobaczenia.-Uśmiechnęłam się, a on wyszedł.
Zjedliśmy. Niall został do wieczora.
-Jedź już lepiej do domu. Jesteś zmęczony.
-Wcale nie.
-Tak?? To terazz mi powiedz ile nocy nie spałeś.
-Jedną.
-Jedną?A nie piętnaście?
-No dobrze, a...skąd wiesz?
-Wszystko słyszałam.
-Wszystko?-Zrobił się czerwony.
-Tak.
Złapał się za głowę.
-Przepraszam.-Wyszedł szybko z sali.
PRZECZYTAJ PROSZĘ
Staram się jak mogę pisać ten fanfiction i lubie go, ale uwierz zajmuje mi to bardzo dużo czasu. Czasami pół godziny, a czasami aż cały dzień. Od rana do nocy. W szkole także go piszę. Dlatego czasami nie mam czasu nawet się pouczyć (choć i tak się nie uczę) i zrobić zadania. Dlatego proszę cię zawsze o jeden mały komentarz. Chociaż anonimowy, chociaż jedną małą kropkę ".". Chcę zobaczyć ilu was jest. Prosze poświęcie jedną małą chwilę na małą kropkę. Dziękuję wam bardzo jeżeli coś napiszecie.
(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dzięki <3