Sarah P.O.V
*2 dni później*
-Nie musisz cały czas przy mnie siedzieć Harry.
-Ale chcę. Jestem twoim przyjacielem.
-Oh.. A co z Niall'em?
-Nie wiem. Do mnie też się nie odzywa.
-Dziwne.
Do sali weszła pielęgniarka.
-Dzień dobry. Mam dla pani świetną wiadomość, dziś pani wyjdzie ze szpitala.
-To cudownie, a o której?
-Lekarz przepisze pani jeszcze receptę i dostanie pani wypis.
-Dobrze.
Wyszła.
-Odwieziesz mnie?
-Jasne tylko się umyj i przebierz, ja cię spakuję.
-Okey dzięki.
Wzięłam rurki, bluzkę do pępka i gumkę do włosów. Poszłam do łazienki. Wzięłam dziesięcio minutowy przysznic i ubrałam się. Czarne, proste włosy związałam w kitkę. Poszłam do pokoju.
-Już cię spakowałem.
Udaliśmy się do recepcji.
-Dzień dobry ja przyszłam po wypis i receptę.
-Ahh tak, pani Sarah Clain?
-Tak.
-Proszę.-podała mi szarą kopertę.
Wyszliśmy ze szpitala.
-To co? Jedziemy do domu?
-Mieszkasz ze mną?
-Nie, będę tylko do ciebie przyjeżdżał, żeby sprawdzić jak się czujesz.
-Spoko.
Wsiedliśmy do samochodu.
~*~
Po 35 minutach byliśmy pod moim domem.
-To naprawdę mój dom?
-Tak.
-A co z moimi rodzicami?
-Przekonajmy się.-wskazał na drzwi .
Weszliśmy odrazu do kuchni. Leżała tam kartka.
"Sar, wyjechaliśmy na miesiąc do Francji do pracy. Tu masz kartę. Będziemy przesyłać ci środki na konto i dzwonić do ciebie.
Mama i Tata."
Dziwne.
-Niewiedzieli, że jestem w szpitalu?
-Bo..ahh Sar...oni nie zajmowali się tobą, mieli cię w dupie. Tylko ja się tobą opiekowałem.
Do oczu napłynęły mi łzy. Pobiegłam do toalety. Zamknęłam się w niej na klucz. Oparłam się o ścianie i zjechałam po niej na podłogę. Płakałam Zaczęło mi się coś przypominać. Ścigam się, wygrłam 6000 funtów, Niall poczłował mnie, nie jestem zbyt miła, tne się, palę, pije, ćpam, Harry to mój przyjaciel, rodzice mają mnie w dupie. Wszystko pamiętam.
-Sar, otwórz!!
PoTanowiłam nic nikomu nie mówić, że siobie przypomniałam wszystko. Otwarłam drzwi.
-Nie płacz, ja jako twój starszy przyjaciel się o ciebie troszczę.
-Tak, dziękuję ci za to, ale chciałabym mieć normalną rodzuinę. Muszę się przejść.
-Idę z tobą.
-Harry nie!! Idę sama.
Wybiegłam z domu. Pobiegłam do pobliskiego parku. Było już ciemno, tak po 19.00. Usiadłam na jednej z ławce przy stawie. Rozmyślałam co dalej będzie. Byłam cały czas zła na blondyna. Po chwili zauważyłam wysoką postać zbliżającą się do mnie. Był to chłopak w czarnej bluzie z kapturem i rurkach. Czy to...Niall?-zapytałam samą siebie. Podszedł do mnie.
-Hej.-przywitał się.
-Hej.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. Dlaczego nie przychodziłeś, nie pisałeś, ani nie dzwoniłeś do mnie?
-Miałem dużo roboty w pracy. Przypomniałaś już sobie coś?
-Nnnn...nie.-już chciałam powiedzieć no.
-Yhm...dlaczego siedzisz tutaj sama?
-Chciałam się przewietrzyć. Ile masz w ogóle lat?
-21. Myślę, że to nie problem?
-Nie, nie i tak wolę się kumplować ze starszymi.
Uśmiechnął się nie pewnie.
-Coś się stało?
-Nie. Muszę już lecieć. Do zobaczenia.
-Cześć.
Chyba nie dałam po sobie poznać, że przypomniałam sobie wszystko. Poszłam do domu. W kuchni czekał Harry.
-Jak tam spacer?-powiedział smarując kanapkę masłem.
-Spoko, spotkałam Niall'a.
-O i occzym gadaliście?
-Pytał się jak się czuję i czy sobie już coś przypomniałam.
-I co przypomniałaś sobie coś?
-Jeszcze nie, ale jutro powinnam już coś wiedzieć o mojej przeszłości.
-Spoko, siadaj i jedz.
-Za bardzo nie chcę, no ale dwe kanapki nie zaszkodzą.-naprawdę nie chciało mi się jeść, byłam anorektyczką, no ale musiałam udawać. Zjadłam.
-Zostajesz na noc?
-Tak jutro rano pojadę do domu.
-To będziesz spał w sypialni moich rodziców okey?
-Spoko.
-Jak chcesz to pooglądaj sobie TV, a ja idę spać.
-A mogę wziąć prysznic?
-Pewnie. Wiesz gdzie jest łazienka.
-Oczywiście księżniczko.
Nienawidzłam gdy mnie tak nazywał. Poszłam do mojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Długo nie umiałam zasnąć, ale w końcu się udało.
~*~
Obudziłam się o 8.00 i poszłam do kuchni. Leżała tam karteczka:
"Hej księżniczko pojechałem do domu. Zadzwonię późnie. Zjedz coś.
Harry xx"
Umyłam się, pomalowałam i ubrałam. Włosy spięłam w koka. Weszłam sobie na fejsa i kliknęłam w stronkę o tatuażach. Było ich tysiące. Może ja sobię jakiś zrobię?-pomyślałam. Po chwili zauważyłam tatuaż na udo. Podobało mi się to. Postanowiłam pojechać do studia. Poszłam do garażu. Otwarłam bramę, wsiadłam do auta i odpaliłam mojego mustanga. Dawno cię nie prowadziłam kochanie-powiedziałam. Odpaliłam go i szybko wyjechałam nim przed dom. Zamknęłam garaż i z piskiem opon wyjechałam. Po 30 minutach byłam już na miejscu. Weszłam. Siedział tam facet cały w tatuażach i kolczykami w wardze i brwi.
-Dzień dobry.-wstał z krzesła i podał mi rękę.
-Dzień dobry.
-Co tu taką ładniutką dziewczymę sprowadza?
-Chodzi o tatuaż na całym udzie, o taki.-Pokazałam mu karteczkę z obrazkiem.
(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dzięki 😍❤❤❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz