Jestem Sarah. Mam 19 lat. Nie chodzę do szkoły, ponieważ uważam, że jest to nie potrzebne do życia, a pracować i tak mi się nie będzie chciało, a poza ttm jestwm dziana. Wolę chodzić na imprezy, palić, pić i czasami sobie wciągnąć do nosa lub dać w żyłę*. Moi rodzice? Nie mają dla mnie czasu, nie przejmują się mną, wolą pracę od mnie. Nawet nie wiedzą, że już nie chodze do budy*, przez to też tne się. Moje rany są tak głębokie, że aż mam po nich blizny. Nie mam chłopaka, jakoś żaden nie jest tym księciem na białym koniu. Dziś idę na imprezę do mojego przyjaciela-Harrego. Wolę towarzystwo chłopaków i sportowe auta od dziewczyn i obsesji na punkcie swojego wyglądu. Uwielbiam kolor czarny, dlatego też ubiorę dziś się cała na czarno.
Podeszłam do szafy i wzięłam z niej ubrania. Założyłam rurki i koszulkę ( czarne.xd), a na t-shirt(koszulka) szarą bluzę z napisem "Black is my heart". Po chwili dostałam SMS'a : " Hej! Za 5 minut będę pod twoim domem. Xx". To Harry. Traktowałam go jak brata, ale tylko jego uważałam za mojego przyjaciela. Nie obejrzałam się nawet, a Styles (Harry) już był pod domem. Wsiadłam do fioletowego subaru.
- Cześć mała. Co tam u ciebie?
- Hej. Jakoś leci.- uśmiechnęłam się do niego, a on ruszył.
Po 45 minutach byliśmy pod jego domem. Weszliśmy do niego.
- O której wszyscu przyjdą?
- O 22.30. Która jest?
- 22.01.
- Pomożesz mi przenieść wszystko do ogrodu?
- Pewnie, to ja wezmę piwa i chipsy, a ty weś orężadę. Okey?
- Jasnę moja wysokość.- zaśmiał się.
Wszystko już przygotowaliśmy. Po 30 minutach zjawili się pierwsi goście. Na imprezie było zajebiście. Graliśmy w jakieś śmieszne i durnowate gry takie jak np. Butelka. Podeszłam do mojego przyjaciela.
- Jest jeszcze piwo w lodówce?
- Tak. Na samym dole.- już chciałam odejść, gdy chwycił mnie za ramię.- tylko się nie upij, a tak w ogóle zostajesz dzisiaj u mnie? Bo nie wiem kto cię odwiezie, no wiesz?
-Jasne.- uśmiechnęłam sie do mojego 'starszego brata'.
Poszłam do kuchni, wzięłam piwo i usiadłam przy stole. Po chwili usłyszałam czyjś głos za moimi plecami.
-Siema. Zatańczysz?
-Nie.- odwruciłam się do niego przodem.
-Co taka nie miła? To jest impreza, a nie kościół dla starych babuleniek.
-Dam ci jedną radę. Spieprzaj.-zauważyłam, że miał blond włosy i niebieskie oczy.
- Uuu... Lubię takie. Ja jestem Niall.
- Fajnie, a teraz pójdziesz już sobie?
- Dobra, ale wiedz, że nigdy nie odpuszczę ci tego. Nara i miłej zabawy.
Co on do cholery chciał?-pomyślałam. Impreza skończyła się po 03.30. Razem ze Stylesem posprzątaliśmy.
- To ja się już położę. Jestem tak zmęczona, że nie pytaj.
- No ja też, to ty idź do sypialni, a ja położę się spać tutaj, na kanapie.
- Nie ja się tu położę.
- Nie i koniec. Marsz na górę mały ćpunie.- zaśmialiśmy się, po czym poszłam do góry. Przed położeniem się pomyślałam, że sprawiłabym sobie jeszcze jedną przyjemność, poszłam do toalety, zdjęłam spodnie, a z pod klapki telefonu wyciągnęłam żyletkę. Zaczęłam ciáć się po udach. Sprawiało mi to ból, a za razem przyjemność. Krew lała się strumieniami. Wiedziałam, że Harry w swojej łazience ma apteczkę, wyciągnęłam ją z szafki, następnie bandażem owinęłam sobie uda. Po wszystkim wyrzuciłam żyletkę do kosza i poszłam spać.
(CZYTASZ=KOMENTUJESZ)
Dziękuję za przeczytanie mojego prologu. <3
Wow! PS. tu Z.R.xd bosz.
OdpowiedzUsuńHehehen dzięki. <3
UsuńHej! Zapraszam Ciebie do zapisania się do naszego spisu opowiadań! :)
OdpowiedzUsuńWięcej tutaj: http://wykaz-opowiadan.blogspot.com/
Pozdrawiamy!
MEGA awww xx
OdpowiedzUsuńMega :* Tu stwórca twojej okładki
OdpowiedzUsuńSuper❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń